czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 9

Rozdział 9- Nie ufasz nam?

      Otworzyłam oczy i zobaczyłam na suficie wymalowane anioły. Jeden z nich przypominał mi Harry'ego, a drugi Niall'a. Nieee.., to nie możliwe. Uniosłam się szybko na łokciach,  gdy nagle zakręciło mi się w głowie.  Ostrożnie poszłam do łazienki. Gdy wróciłam, zauważyłam na stoliku nocnym złożoną kartkę. Podeszłam i ją rozłożyłam. Wiadomość była napisana starannym i pochyłym pismem. Zainteresowana, zaczęłam czytać treść. 
      Lena,
     Pewnie gdy to czytasz, ja już nie jestem w twoim pokoju. Najprawdopodobniej wiele nie pamiętasz z ostatniej nocy. Dla twojej wiadomości- zemdlałaś i nie wiem, dlaczego. Próbowałem ciebie ocucić, ale obudziłaś się dopiero w domu. Mam nadzieję, że już się dobrze czujesz,  bo naprawdę mnie przestraszyłaś. Nie mówiłem nic twojej cioci i Niall tez nic nie powie. Decyzja należy do ciebie, czy ją o tym, poinformujesz. Jednak na twoim miejscu bym tego nie robił.
     Zdaję sobie sprawę, że jesteś na mnie i Niall'a bardzo wkurzona i ciebie rozumiem.  Jeśli będziesz chciała ,możemy porozmawiać. Pamiętaj, że możesz do mnie zwrócić się o pomoc. Nie przejmuj się mną i Niall'em, faceci nie raz tak mają, co nie usprawiedliwia nas, że możemy tak robić. 
    Dzisiaj, pomożemy tobie i twojej cioci w przygotowaniach do przyjęcia. 
    Do zobaczenia, aniele. 

   Głośno westchnęłam i postanowiłam jednak o niczym nie mówić Dorothy. Nie chciałam żeby potem na mnie krzyczała i zakazywała gdziekolwiek iść.

    Ubrałam się w szarą koszulkę i szorty i związałam włosy w kitkę. Zeszłam na dół, a w kuchni już krzątała się ciocia.

-Dzień dobry-rzekłam i poszłam do szafki po chrupki.

-Dobry-odrzekła ciocia i zaczęła nalewać ciasto do foremki.-zjedz szybko i weź się do roboty. Potem przyjdzie parę osób, żeby nam pomóc, więc lepiej nie zostawiajmy wszystkiego dla nich- rzekła i poszła do piekarnika, żeby włożyć ciasto.

     Szybko zjadłam i wzięłam się za sprzątanie piętra. Musiałam pościerać kurze, poodkurzać, umyć okna i podłogi, poukładać w szafach i włożyć kwiaty do wazonów. Nie widziałam sensu w tej pracy, bo kto będzie patrzał co kryjemy w szafach. Wątpiłam,aby ktokolwiek nawet wchodził do góry. Jednak, nie próbowałam się sprzeciwiać. Gdy już ogarnęłam całe piętro, zostały mi tylko zamknięte pokoje. Były ich 3. Ciekawość zżerała mnie od środka. ... Nie wiedziałam co mam robić. Jednak, nawet nie wiem kiedy, pociągnęłam za klamkę do jednego z pokoi. Panował tam porządek i wbrew moim oczekiwaniom, pachniało tam bardzo ładnie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dostrzegłam jedne zdjęcie, leżące na szafce. Była tam moja ciocia i wujek. Jeszcze raz spojrzałam na łózko, ściany i sposób urządzenia pokoju i dopiero teraz zorientowałam się, że był to pokój wujka i cioci... Potem już jedynie wujka... Nie wiele słyszałam o nim, ale wiem, że zmarł na jakaś chorobę i długo ją musiał znosić. Dorothy przez długi czas nie mogła otrząsnąć się i przyzwyczaić do jego straty. Jednak, że później wróciła ponownie do pracy i zaczęła prowadzić normalne życie. Popatrzałam na ściany i dostrzegłam, że były na nich zawieszone obrazy z statkami, rybakami, oceanem. Cały pokój był w stylu marynarskim. Wujek, musiał bardzo to lubić... Wtem usłyszałam wołanie cioci i jej kroki na schodach. Szybko wybiegłam z pokoju, gdy w tym momencie ciotka weszła na piętro.

-Co robiłaś?- zapytała i zmierzyła mnie swoim przenikliwym wzrokiem.

-Nooo..., yyy- zaczęłam przestraszona- Dopiero co skończyłam ścierać kurzę i nie wiem co mam dalej robić- skłamałam. Tak naprawdę miałam ochotę, aby jedynie położyć się i pójść spać.

-Hmmm..., no dobrze- powiedziała niepewnie- Przyszły już osoby, które mają nam pomóc- Musimy już zejść i im wszystko pokazać- rzekła, a ja powoli zeszłam z nią po schodach. doskonale wiedziałam kogo spotkam przy drzwiach i nie byłam z tego powodu szczególnie szczęśliwa. W pośpiechu, poprawiłam fryzurę i strzepałam z siebie kurz, jednak nadal wyglądałam jak potwór. Kiedy byłam przy drzwiach, na zewnątrz czekało około 8 osób. Z daleka mogłam zauważyć blond i lokowane włosy. Wyszłam na zewnątrz, a obydwoje spojrzeli się na mnie. Nagle rozległ się głos Dorothy, która prosiła wszystkich aby zgromadzili się w ogródku. Ominęłam chłopaków i poszłam do cioci.

-Dobrze...-zaczęła- Witam wszystkich i cieszę się, że ktoś chciał nam pomóc. Dość wiele rzeczy jest już zrobione. a to zawdzięczam mojej siostrzenicy- Lenie- rzekła i wskazała na mnie. Wszystkie głowy zwróciły się na mnie. Czułam się dziwnie.

-Cześć- rzekłam do wszystkich niepewnie i pomachałam dłonią.

-Hej- z oddali usłyszałam głos Harry'ego i Niall'a. Spojrzałam się na nich, a oni się do mnie uśmiechali. Dopiero teraz zauważyłam, że na ich twarzach nie było widać, ani śladu żadnego zadrapania i siniaka. Jak oni to zrobili? Przecież wczoraj wyglądali koszmarnie...

-Jednak wasza pomoc będzie nam potrzebna- rzekła ciocia- Podzielimy się na grupy- powiedziała i rozejrzała się po tłumie- Marlen'e i Georg'e, pójdziecie mi pomóc w gotowaniu. Michael i Tom, pomożecie w przynoszeniu krzeseł i innych rzeczy- Susan, Lucas i Amy, pojedziecie do sklepów, aby odebrać parę zamówionych rzeczy- Lena, Harry i Niall, wy zajmiecie się nakrywaniem do stołu, zawieszaniem ozdób i innymi czynnościami, które wam zadam. Tak więc do roboty- rzekła i poklaskała w dłonie. Wszyscy się rozeszli, tylko my w trójkę zostaliśmy sami. Genialnie! Dorothy robi mi to chyba specjalnie...
-Hej- rzekł Niall- Jak się dzisiaj czujesz?- zapytał z troską.

-Hmmm..., a jak mam się czuć?- odpowiedziałam i obdarzyłam ich najgorszym spojrzeniem, jakim tylko potrafiłam i ruszyłam szukać cioci. Gdy ją znalazłam, wręczyła mi i chłopakom wory balonów i serpentyn.Tak więc zaczęliśmy ozdabiać ogród. Podawałam chłopakom balony i serpentyny, a oni je zawieszali.

-Masz zamiar cały czas się tak zachowywać?- zapytał Harry.

-Niby jak?- zapytałam głupio.

-Ty już wiesz jak...-rzekł Niall- My zachowaliśmy się jak idioci i masz prawo tak się zachowywać..., ale daj nam szansę- powiedział litościwie. Obydwoje patrzyli się na mnie z pobłażliwością.

-Tak? Ja was kompletnie nie rozumiem... Najpierw się bijecie ze sobą i siebie nienawidzicie, a na następny dzień razem pracujecie?- zapytałam i na nich spojrzałam- To nie ma sensu... Owszem, będę się tak zachowywała, póki mi to się nie znudzi- rzekła i poszłam po następny wór balonów. Nasza praca przebiegła w całkowitej ciszy. O 14:00 skończyliśmy ozdabiać ogród. Pół godziny później przyjechała pizza i wszyscy usiedliśmy na trawię i jedliśmy posiłek. Zauważyłam, ze Niall, jadł w ogromnych ilościach, na co jedynie się uśmiechnęłam.

 -Niall i Harry, pójdziecie razem z Leną do jej pokoju i weźmiecie dodatkowe  krzesła i obrusy- powiedziała ciocia, na co wszyscy wstaliśmy.

-Prowadź- rzekł Harry z uśmiechem, a ja jedynie przewróciłam oczami i poszłam z nimi do pokoju. Dlaczego właśnie do mojego pokoju?- zapytałam siebie sama w duchu. Jednym popchnięciem otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Chłopacy rozejrzeli się po nim, gdy nagle Niall się zaśmiał.

-Wiesz, że ja to malowałem- rzekł i wskazał na sufit, na którym były malunki aniołów- Podoba ci się?- zapytał. Spojrzałam leniwie w górę i wzruszyłam ramionami.

-No weź....- zaczął blondyn- Mogłabyś chociaż przyznać, że ci się podoba- powiedział ze smutkiem.

-A może mi się nie podoba?- zapytałam- Weźmy to co mieliśmy i zejdźmy na dół- poleciłam i wzięła się za wyjmowanie obrusów. Usłyszałam za sobą cichy chichot i się odwróciłam. Harry trzymał w ręku mój różowy stanik i się śmiał.

-A co to?- zapytał z uśmiechem  Cała się zarumieniłam i wyrwałam mu to z ręki. Było mi okropnie wstyd.

-Może byście mi tak pomogli, a nie grzebali po moich szafach?- zapytałam nerwowo.

-To leżało na podłodze- bronił się Harry.

-I co z tego?- zapytałam, a gdy zobaczyłam jak chłopacy ledwo wytrzymują ze śmiechu, razem wybuchnęliśmy gromkim śmiechem.

-Słodko się śmiejesz- rzekł Niall, na co się znów zarumieniłam.

-No dobrze, lepiej pomóżcie mi z tymi krzesłami- powiedziałam, a oni wzięli się do pracy. W tym czasie próbowałam zdjąć z górnej półki obrusy, ale niestety nie dosięgałam.

-Naprawdę?- spytał z uśmiechem Harry i sięgnął po obrusy- Jesteś taka malutka- rzekł i potargał mi włosy.

-To nie jest zabawne- rzekłam z uśmiechem i wszyscy wyszliśmy z pomieszczenia.

     Razem przez godzinę rozmawialiśmy jak starzy przyjaciele. Żartowaliśmy i się śmialiśmy, chyba wszystko wróciło do normy. Czułam się przy nich prawie swobodnie... Niestety zawsze coś musi przerwać takie chwilę.

-Lena!- zawołał przestraszony głos cioci- Chodź szybko!- zapiszczała. Przestraszona, szybko pobiegłam do kuchni,m a tam jakaś kobieta, leżała nieprzytomna na ziemi.

-Co się stało?- zapytałam przestraszona.

-O..ooo...ona zemdlała- jąkała się ciocia.Szybko odsunęłam wszystkich od kobiety i sama zajęłam się jej reanimacją. wszyscy stali nade mną i obserwowali moje poczynania. Rok temu skończyłam kurs pierwszej pomocy i w przyszłości chciałam zostać lekarzem lub ratownikiem medycznym, tak więc posiadałam odpowiednie doświadczenie.

-Zadzwoń po pogotowie!- krzyknęłam do Niall'a, a ten szybko wziął telefon do ręki i zaczął wykręcać numer alarmowy. Ja w tym czasie zaczęłam robić sztuczne oddychanie. Po 3 minutach przyjechała karetka i zabrała kobietę. Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą, gdy okazało się, że kobiecie nic się nie stało. Facet z pogotowia powiedział, że dzięki mnie tej kobiecie nic złego się nie stało. Wszyscy mi gratulowali, ale ja nie widziałam w tym nic wyjątkowego.

-Brawo, Lena!- krzyknął Harry i złapał mnie w pasie i zakręcił się- Jestem z ciebie dumny!- zaśmiał się i puścił mnie na ziemię.

-Weź już przestań. Mam dosyć tych podziękowań, chociaż ty zachowuj się normalnie- rzekłam zmęczona.

-Nie ma sprawy..., aniele-powiedział z uśmiechem i błyskiem w oku.

-Czemu nazywasz mnie aniołem?/- zapytałam.

-Nie wiem..., tak po prostu...- rzekł z rozmarzeniem w głosie. Nagle ciocia zawołała nas wszystkich do domu.

 -Dziękuję wam wszystkim za pomoc! nie sądziłam, że wszystko skończymy do 5:00pm. Widzimy się jutro! Pamiętajcie, że tematem przewodnim zabawy są kwiaty!- rzekła ciocia i wszyscy zaczęli się powoli rozchodzić.

-Chciałabyś przejść się z nami na plaże?- zapytał mnie Niall- Za pół godziny idziemy. Przydałoby się odpocząć po długiej pracy- rzekł z uśmiechem.

-Nie daj się prosić- poprosił słodko Harry.

-No dobrze...- rzekłam.

-Świetnie!- krzyknął Niall- Za pół godziny przyjdziemy po ciebie- rzekł- Gdyby co twoja ciocia już o tym, wie- powiedział z uśmiechem i obydwoje wyszli. Szybko poszłam się przebrać i uczesać. Punktualnie o 5:50 zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a tam stał Niall, Harry i Sophie.

-Lena!- krzyknęła blondynka- Jak się ciesze, że nic ci się nie stało!- zawołała i mnie mocno uściskała. Jak na mój gust zbyt dużo się przytulała, ale była bardzo miłą osoba, pewnie dlatego ją polubiłam.

-Chodźmy- rzekł Niall i ruszyliśmy na plaże. Po drodze, spotkaliśmy parę osób, którym cała trójka mówiła cześć, a ja szłam tam jak ostatnia idiotka... Gdy dotarliśmy nad wodę, słońce było coraz niżej, ale gorączka nie ustępowała. Rozłożyliśmy swoje koce i wszyscy zaczęli sie rozbierać, aby móc popływać. Jedynie ja pozostałam w ubraniach.

-A ty się nie kąpiesz- zapytał mnie Niall.

-Nie sądzę- rzekłam i spuściłam głowę- Boję się wody, a po ostatnich incydentach, nie mam ochoty ryzykować...- odrzekłam.

-Hej...-powiedział Harry i uniósł mój podbródek- Przecież przy nas będziesz bezpieczna...- powiedział cicho- Chodź, nauczymy ciebie pływać- rzekł z uśmiechem i wziął mnie za rękę i pociągnął, jednak ja nie miałam zamiaru wstać.

-Co jest?- zapytał zielonooki.

-Powiedziałam, że nigdzie nie idę i nie zmienię zdania- odrzekłam.

-Ale, przecież...- zaczął Niall, ale Sophie mu przerwała.

-Nie rozumiecie co ona wam powiedziała? Nie chcę iść, to nie. Dajcie jej spokój...- rzekła i zaczęła smarować się kremem. Chłopacy jedynie na nią z gniewem spojrzeli, ale nic nie powiedzieli. Gdy dziewczyna puściła do mnie oczko, ja bezgłośnie powiedziałam jej Dziękuję, a ta się zaśmiała i pobiegła do wody. Przyglądałam się jak Harry i Niall ściągają koszulki i odsłaniają swoje boskie ciała. Lena!Przestań tak myśleć- skarciłam siebie w duchu. Oni byli tak umięśnieni... Gdy Harry zorientował się, że mu się przyglądał, zaśmiał się i ukazał swoje niebiańskie dołeczki.

-Teraz rozumiem czemu nie chciałaś z nami popływać- rzekł i zaczął się śmiać gdy ujrzał moje rumieńce.

-Możecie już iść?- westchnęłam. Nie mogłam znieść widoku ich nagich ciał.

-Uuuuu...-zaczął Niall- Widzę, że nie możesz wytrzymać, przy nas- seksownych i gorących facetach- zaśmiał się i wypiął swój biceps.

-Idźcie już sobie!- krzyknęłam ze śmiechem i rzuciłam w ich piaskiem, na co oboje się zaśmiali.

-No chodźcie!- zawołała Sophie i do nich pomachała. Obydwoje zaczęli się ścigać do wody, a potem równocześnie do niej wskoczyli. Patrzałam jak do mnie machają, a potem położyłam się na kocu. Spojrzałam na niebo i zamknęłam oczy. Myślałam o wszystkim i o niczym. Po jakimś czasie zostałam obudzona głośnym śmiechem. Otworzyłam leniwie oczy i usiadłam. Słonce już zaszło i wokół panował półmrok.

-Trzeba się już zbierać- odrzekł cały mokry Harry z uśmiechem na twarzy.

-Może na zakończenie dnia, kupimy sobie lody?- zapytał szczęśliwy blondyn.

-Świetny pomysł!- zapiszczała Sophie- Co ty na to Lena?- zapytała na mnie.

-Może być...- zaczęłam- Tylko, że nie wzięłam ze sobą pieniędzy- powiedziałam ze wstydem.-Nie ma sprawy. Ja dzisiaj stawiam!- rzekł uradowany niebieskooki.

-To my wtedy pójdziemy zamówić z Niall'em lody, a ty z Harry'm weźmiecie nasze ubrania i spotkamy się przy barze "Hawaii"- zapytała, na co wszyscy pokiwaliśmy twierdząco głowami. Po chwili obydwoje odeszli, a my z Harry'm zostaliśmy sami. Chłopak wycierał włosy ręcznikiem i próbował je jakoś ułozyć, ale próby poszły na marne. Zaczęłam się śmiać gdy ten chciał poprawić swoje loki.

-O co ci chodzi?- zapytał z uśmiechem, a gdy wskazałam na jego włosy, ten również zaczął się śmiać- To nie jest zabawne...- rzekł, cały czas się śmiejąc.

-Owszem, jest- powiedziałam. Po chwili obydwoje ruszyliśmy  w stronę baru. Harry spojrzał na mnie i objął mnie ramieniem.

-Mogę?- zapytał niepewnie.

-Tak- rzekłam z uśmiechem.

-Czemu tak naprawdę nie chciałaś wejść do wody?- zapytał smutno.

-Nie chcę o tym, gadać- odrzekłam cicho.

-Nie ufasz nam?- zapytał i spojrzał mi w oczy. Nic nie odpowiedziałam, a on wiedział, że uderzył w samo sedno sprawy.

-W porządku- powiedział smutno- Mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni..-odrzekł cicho, że prawie go nie usłyszałam. Popatrzałam na niego, a na jego twarzy zagościł smutek. Nie chciałam go urazić...

         Gdy doszliśmy do baru, czekali na nas Niall i Sophie z lodami w ręku. odebrałam moje lody i ruszyliśmy do mojego domu. Po drodze, ani ja, ani Harry się nie odzywaliśmy. Obydwoje nie mieliśmy humoru.

-Uuuuu..., widzę, że coś poszło nie tak..- powiedział Niall i wskazał na mnie i szatyna.

-Zamknij się Niall- burknął Harry.

-Oooo..., no dobra...- powiedział i kontynuował pogawędkę z blondynką, która przesyłała mi ukradkowe spojrzenia. kiedy byłam przed swoim domem, wszyscy się pożegnaliśmy, a ja poszłam prosto do swojego pokoju. Byłam bardzo zmęczona, psychicznie i fizycznie. Szybko się umyłam i przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Miałam nadzieję, że jutrzejszy dzień będzie o wiele lepszy...

***
         Gdy się obudziłam, na dole słyszałam głośne rozmowy. Ubrałam się, uczesałam i nałożyłam, a potem zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie i pomagałam Dorothy w ostatnich przygotowaniach do przyjęcia. Nie byłam przyzwyczajona do tego typu zabaw, dlatego też bardzo się stresowałam. Niby co ja tam będę robiła? Z chęcią przesiedziałabym cały dzień w moim pokoju i marzyła..., a nie sztucznie się do wszystkich uśmiechała... Gdy juz wszystko poukładałam i wyłożyłam ciasta na talerze, ciocia podeszła do mnie i kazała mi pójść się przebrać, tak więc zrobiłam.

        Nie wiedziałam co mam ubrać, ale w końcu postawiłam na śliczną sukienkę kupioną przez moją mamę. Tematem przewodnim były kwiaty, tak więc idealnie wszystko się komponowało.
                                    

     Rozpuściłam włosy, nałożyłam lekki makijaż i ubrałam moje ulubione czarne obcasy. Gdy schodziłam na dół, usłyszałam trzy męskie głosy. Byłam zdziwiona, bo jeden głos zdawał mi się bardzo znajomy. Schodziłam po schodach i ujrzałam ubranego w koszulę w kratę Harry'ego i w biały top i dżinsową kamizelkę Niall'a . Obydwoje patrzeli wrogo na jedną osobę, która stała w drzwiach. Spojrzałam w tamtą stronę i aż zakręciło mi się w głowie.

-Hej, Lena. Ślicznie wyglądasz- powiedział z radością Liam.

___________________________________________________________________________________
Witam wszystkich!
Tak jak niektórym obiecałam, ze w ferie, będę dodawała częściej rozdziały, tak też robię! Następny rozdział powinien pojawić się w niedzielę, ale niczego nie obiecuję. Muszę się też trochę pouczyć i spróbować spędzić czas nie tylko przed komputerem :D
Cieszę, że ktoś w ogóle to czyta...  Zrobiło mi się trochę przykro, że nikt teraz prawie nie dodaje komentarzy... :((( Proszę CZYTASZ ------> KOMENTUJ
Do zobaczenia!
Wasza Dusia :8

P.S Prawda, że Lena wygląda ślicznie w tej sukience? *o* .
      Kto oglądał Brit Awards 2015? Gratulacje dla Ed'a i One Direction!!! :****                                   
          
    
            

1 komentarz:

Szablon by S1K