Rozdział 10- Nieproszony gość
-Hej, Lena. Ślicznie wyglądasz- powiedział z radością Liam. Spojrzałam na niego z pół otwartą buzią i mrugnęłam ze zdziwienia parę razy oczami.
-Nie przywitasz się ze mną?- zapytał zdziwiony. Z lekkim oszołomieniem, pobiegłam do niego i rzuciłam się mu w ramiona. Jak zawsze pachniał kawą i proszkiem do prania. Objął mnie mocno i pocałował w czoło. Staliśmy tam chwilę, aż niedługo później wyswobodziłam się z jego uścisku i spojrzałam w jego oczy.
-Co ty tu robisz?- zapytałam. Nie byłam zbytnio szczęśliwa, że przyjechał... Pewnie dlatego, że nadal zadawałam i spotykałam się z Harry'm i Niall'em, mimo jego zakazów. To nie mogło przynieść niczego dobrego...
-Przyjechałem ciebie odwiedzić i zobaczyć jak sobie radzisz- rzekł opiekuńczym głosem- Nie cieszysz się?- zapytał mnie i uniósł jedną brew.
-Oczywiście, że się cieszę...- rzekłam starając się zabrzmieć jak najbardziej przekonująco- Tylko jestem trochę zdziwiona...-odrzekłam- Rozejrzałam się w stronę drzwi i jeszcze bardziej się zdziwiłam- Gdzie są rodzice?- zapytałam.
-Ymmm..., chcieli przyjechać, ale nie dostali wolnego z pracy- rzekł.
-Aha...- zaczęłam. Obejrzałam się za siebie i dostrzegłam nadal stojących chłopaków. Harry miał kamienną twarz, a Niall surowe spojrzenie. Chociaż kiedyś pod słyszałam, że się znają, postanowiłam udawać głupią.
-Ummm...-zaczęłam niepewnie- Liam..., to jest Niall i Harry..., moi koledzy- odrzekłam i na nich wskazałam. Starałam zachować spokój w głosie, ale niezbyt mi to wychodziło. Liam spojrzał na nich i przymknął oczy, a Niall głośno westchnął.
-My się znamy- rzekł Harry niskim głosem i spojrzał wrogo na mojego brata. Liam odwdzięczył się tym samym i staliśmy tam tak w dziwnej ciszy. Jak sądziłam, między chłopakami toczyła się wojna groźnych spojrzeń, do której po chwili dołączył Niall, a ja tam stałam jak ostatnia idiotka. Na szczęście ciotka przyszła mi z pomocą.
-Niall, Harry!- zawołała, a po chwili weszła do przedpokoju.
-Co wy tu tak stoicie-powiedziała- Trzeba przecie...-zacięła się gdy spojrzała w stronę Liam'a.
-Jezu!-krzyknęła uradowana- Liaś!-pisnęła i pobiegła w jego stronę i objęła go. Mój brat przytulił Dorothy i cały czas się uśmiechał.Ciotka była bardzo uradowana i skakała jak trzęsąca się na wszystkie strony galaretka. Gdy po pięciu minutach euforii i radości z jej strony, odwróciła się w moją stronę i objęła mnie ramieniem.
-Lena, pięknie wyglądasz- rzekła i zmierzyła mnie wzrokiem. Czułam na sobie spojrzenia chłopców i cała się zarumieniłam- Nie prawda, Harry..., Niall?- zapytała i spojrzała się na nich z błyskiem rozbawienia w oczach.
-Yymmm..., tak- rzekł cicho Niall i podrapał się po karku.
-Jak zawsze-odrzekł pewnie Harry i puścił do mnie oczko na co ja z uśmiechem spuściłam głowę.
-No dobrze!- krzyknęła Dorothy i klasnęła w dłonie- Czas kierować gości do ogrodu, bo za 10 minut zaczną się schodzić. Liam..., zanieś swoje walizki do pokoju na górze. Wiesz ten co zawsze- rzekła i odeszła. Spojrzałam na chłopaków i lekko do nich się uśmiechnęłam i poszłam do ogrodu.
Dzisiaj słońce nie miłosiernie grzało i nawet w to nie wierzyłam ale miałam ochotę, aby jedynie wskoczyć do oceanu i delektować się chłodną wodą.Spojrzałam na rozłożone stoliki i krzesła, wszystko było idealnie uszykowane.Goście zaczęli się powoli zbierać i zajmować miejsca z ich imionami i nazwiskami. Wszystkie osoby, które się pojawiły były dla mnie nieznane, tak więc czułam się bardzo skrępowana. W kącie ogrodu zaczął się także rozstawiać zespół mężczyzn, przy których zaczęli się kręcić Harry z Niall'em i Liam'em. Nagle zjawiła się ciocia i weszła na scenę i rozejrzała się po zgromadzonych, których było około pięćdziesięciu, mimo dużego ogrodu i tak wszyscy ledwo się mieścili.
-Raz..., dwa..., trzy- rzekła niepewnie ciotka przez mikrofon- Witam wszystkich- powiedziała z uśmiechem i poprawiła swoją do łydek sukienkę z czerwonymi kwiatami- Cieszę się, że wszyscy przybyliście w tak licznym gronie. Jak zawsze musimy hucznie przywitać lato, aby pozostało już na zawsze w naszych wspomnieniach. Tak więc, zaczynajmy!- zawołała radośnie Dorothy, a wszyscy zaczęli głośno klaskać- Witamy zespół mężczyzn..., którym będą towarzyszyć nasi młodzieńcy.... Harry, Liam i Niall. Chciałabym także serdecznie podziękować osobom, które pomogły we wszystkich przygotowaniach do zabawy, a w szczególności mojej siostrzenicy- Lenie, która przyjechała tutaj na wakacje- rzekła i wskazała na mnie. Wszyscy spojrzeli się na mnie i zaczęli bić brawa, na co ja się zarumieniłam i lekko się uśmiechnęłam- Tak więc..., zaczynajmy zabawę!- zawołała radośnie ciotka i zeszła ze sceny, a zespół zaczął grać. Zajęłam tak jak inni swoje miejsce, przy swojej kartce i spostrzegłam, że obok mnie siedzi ciocia, Liam, Harry i Niall- świetnie! Zaczęła nakładać sobie frytek, gdy nagle cała czwórka zajęła miejsca obok mnie.
-Świetne przemówienie ciociu- rzekł z radością Liam i spojrzał na Dorothy, która nakładała sobie sałatkę. Wzięłam do ust frytkę i pokręciłam oczami. Na całe to miłe zachowanie i miłość chciało mi się wymiotować. Gdy zjadłam cały talerz frytek i surówki, byłam bardzo najedzona i nie miałam nawet siły się ruszyć.
-Lena?- zapytała mnie ciocia, gdy siedzieliśmy przy stole- Poszłabyś na górę i przyniosłabyś z szuflady na korytarzu serwetki?- zapytała mnie. nie miała m ochoty, ani siły tam pójść, ale kiwnęłam twierdząco głową i ruszyłam do domu. Gdy weszłam, uderzyło mnie chłodne, klimatyzowane powietrze, które sprawiło, że odetchnęłam z ulgą. Weszłam powoli na górę i zaczęłam szukać serwetek.
-Naprawdę ładnie wyglądasz...- powiedział ochrypły głos. Odwróciłam się i ujrzałam opartego o ścianę Harry'ego, który się lekko uśmiechał.
-Ummm...- zaczęłam niepewnie- Czemu nie jesteś na dole?- zapytałam.
-No bo, tam jest bardzo nudno... i zastanawiałem się dokąd idziesz- powiedział z uśmiechem.
-Aha...- odrzekłam i spuściłam wzrok- ciocia mnie poprosiła abym przyniosła serwetki- odrzekłam.
-Okey- powiedział Harry i nadal mi się przyglądał. Spojrzałam na niego i od razu kolana się pode mną ugięły. Jego oczy miały piękny zielony kolor, który sprawiał, że rozpływałam się w jego spojrzeniu. odwróciłam speszona wzrok, bo zorientowałam się, że patrzeliśmy tak na siebie z parę sekund. ruszyłam na dół, a on za mną. Nie mogłam wytrzymać tej dziwnej ciszy między nami, aż w końcu zadałam mu pytanie, które męczyło mnie od dawna.
-Co jest między tobą, a Liam'em?- zapytałam prosto. Usłyszałam jak bierze powietrze w płuca. Gdy zeszłam na dół, stanełam i spojrzałam na niego z jedną uniesioną brwią i czekałam na odpowiedź.
-No cóż....- zaczął łapiąc się za kark.
-Wiem, że się kolegowaliście gdy byliście mali- odrzekłam surowo- Dlaczego teraz nie możecie na siebie patrzeć?- zapytałam.
-No wiesz..., to bardziej skomplikowane- zaczął-Po prostu podzieliły nas różne rzeczy...- powiedział i spojrzał smutnym wzrokiem na mnie.
-Na przykład?- zapytałam nie odpuszczając. Harry zaskoczony zmierzył mnie wzrokiem i przetarł oczy dłońmi- No mów- powiedziałam zbyt ostro niż zamierzałam.
-Ty- odrzekł cicho. Moje serce przestało na chwilę bić, a nogi zrobiły mi się z waty. Chłopak spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem, a potem podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Pachniał tak wspaniale, a najdziwniejsze było to, że czułam się przy nim bardzo bezpiecznie. Gdy odsunęłam się od niego, spojrzałam na niego zawstydzona.
-Nie pozwoliłam ci się do mnie zbliżyć- rzekłam cicho. Zauważyłam momentalnie jego smutny wzrok.
-Przepraszam..., ja tylko...- powiedział z żalem.
-Okey..., w porządku- rzekłam lekko się uśmiechając i przygryzając wargę.
-Nie rób tak z ustami powiedział z powagą chłopak.
-Czemu?- zapytałam. Zielonooki spojrzał na mnie z usmiechem.
-Bo...- zaczął, ale do salonu wszedł mój brat. Popatrzał na nas zdziwiony i od razu pochmurniał na twarzy.
-Lena, ciocia ciebie szuka..., miałaś przynieść serwetki- odrzekł cały czas wrogo spoglądając na Harry'ego.
_Tak już idę- odrzekłam i przepchnęłam się obok niego, nie oglądając się za siebie. Usiadłam na miejsce i byłam wykończona ciągłym wrogim nastawieniem chłopaków do siebie. Nie miałam już siły... Wtem rozbrzmiał głos w mikrofonie i usłyszałam głos Niall'a.
-Teraz zapraszamy wszystkich do tańca!- zapowiedział i jak na zawołanie blondyn zaczął grać na gitarze, a Liam'em zaczął śpiewać.
(I’m broken, do you hear me?
I’m blinded, cause you are everything I see
I’m dancing, alone
I’m praying, that your heart will just turn around.
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes and say)/
Jestem załamany,
Słyszysz mnie?
Jestem ślepy, bo tylko Ciebie widzę,
Tańczę, sam
Modlę się, żeby Twoje serce odwróciło się,
Kiedy przychodzę pod Twoje drzwi,
Spuszczam, głowę, by zmierzyć się z podłogą,
Ponieważ nie mogę spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć ...
Byłam zaskoczona pięknym głosem mojego brata. Owszem, wiedziałam, że ma talent do śpiewania, ale żeby aż tak wielki... Widać, że wiele o nim nie wiedziałam.
-Witam, panią...- powiedział łagodny głos- Czy chciałaby dama ze mną zatańczyć- zapytała dziewczyna. Odwróciłam się i ujrzałam ubraną w długą do samych kostek sukienkę w różnokolorowe kwiaty Sophie, która miała spięte w koka włosy i do mnie się uśmiechała.
-Sophie!- pisnęłam i do niej się uśmiechnęłam.
-To co, zatańczymy?- spytała się mnie i podała mi dłoń, na co ja zgodziłam się.
Gdy poszłyśmy na miejsce gdzie ludzie zaczęli tańczyć wolny taniec, rozbrzmiał anielski głos Harry'ego. Był tak cudowny i wyraźny, że na chwilę przystanęłam.
When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this
I can love you more than this/
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,
Kochać bardziej niż on...
-Prawda, ze piękny głos?- zapytała z uśmiechem blondynka, na co ja zahipnotyzowana pokiwałam głową. Dziewczyna porwała mnie do tańca i zaczęłyśmy tańczyć do pięknych słów Harry'ego, a potem Niall'a.
If I’m louder, would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same
You save me, but when you leave it’s gone again/
Jeśli będę głośniejszy, byś mnie dostrzegła?
Położyłabyś się w moich ramionach i uratowała mnie?
Ponieważ jesteśmy tacy sami
Ratujesz mnie, lecz gdy odejdziesz to uczucie
znów zniknie.
Śmiałam się i tańczyłam. Czułam się w tamtej chwili bardzo szczęśliwa, a głos chłopaków sprawiał, ze na sercu robiło mi się ciepło. Jednak w sercu czułam, że ich słowa mają jakiś związek ze mną... Wtem usłyszałam czyiś głos w oddali, który śpiewał razem z mężczyzną z zespołu, którego nie znałam. Mimo odległości wiedziałam, że znał słowa piosenki, a jego głos świetnie pasował do akompaniamentu. Przeprosiłam Sophie i udałam się w stronę drzewa przed domem ciotki. Teraz wyraźnie słyszałam głos chłopaka, który nucił słowa piosenki.
And then I see you on the street
In his arms, I get weak
My body fails, I'm on my knees
Praying
When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this/
Potem widzę Cię na ulicy
W jego ramionach, słabnę,
Ciało mnie zawodzi, upadam na kolana, modląc się,
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,, yeah,
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on.
Siedział oparty o drzewo i bawił się dłońmi źdźbłem trawy. Gdy zauważył, że ktoś mu się przygląda, odwrócił głowę i nasze spojrzenia się skrzyżowały, a mi aż się w głowie zakręciło. Jego spojrzenie było ciemne i straszne. Ramiona miał pokryte tatuażami, w ustach kolczyk, a w uchu tunel. Nie przestraszyłam się jego wyglądu, lecz jego wzroku, które sprawiło, ze przeszedł przeze mnie dreszcz.
-Cześć Lena- powiedział, odwracając wzrok. Zatkało mnie. Skąd on niby znał moje imię?
-Czy my się skądś znamy?- zapytałam się i podeszłam do drzewa.
-Ty mnie pewnie nie kojarzysz, ale ja ciebie tak- odrzekł i nadal bawił się trawą.
-Nie rozumiem- pokiwałam głową. chłopak spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
-Panno Claflin..., ja też wiele rzeczy nie rozumiem- odrzekł. Usiadłam obok niego i wyciągnęłam przed siebie nogi.
-Znasz moje imię..., a jak ty masz na imię?- zapytałam, patrząc się na niego.
-Nie musisz tego wiedzieć- powiedział groźnie, mimo tego zbytnio sie nie przestraszyłam.
-Jesteś dziwny.- rzekłam cicho. Szatyn odwrócił się twarzą do mnie i uniósł brwi.
-Czyżby?- zapytał z rozbawieniem w głosie- Wiesz, to nie ja siedzę i gadam z nieznajomym facetem, który napawa każdego strachem i mówi ci, że skądś ciebie zna- powiedział z wyrzutem. Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam skubać skórki paznokci.
-Jesteś jakimś znajomym Dorothy?- zapytałam.
-Ja?- wskazał na siebie, na co ja przytaknęłam głową- Nie do konca- rzekł.
-Jak to?- spytałam się piskliwie.
-Hmmm..., ja nie posiadam znajomych- powiedział surowo. Zerknęłam na niego kątem oka i zauważyłam jego smutny wzrok.
-Jednak znasz skądś Liam'a, Niall'a i Harry'ego, bo śpiewasz ich piosenkę- powiedziałam pewnie. Zauważyłam, że lekko się wzdrygnął
-Taaa..., kojarzę ich piosenki- powiedział nerwowo. Spojrzałam na niego, ale nic nie powiedziałam. Czemu ci faceci są tak skomplikowani?
-Masz ładny głos- rzekłam.
-Może- rzekł sucho, a ja jedynie się lekko uśmiechnęłam.
-Czemu się z nimi nie bawisz?- zapytał mnie nieznajomy.
-Nie jestem przyzwyczajona do przyjęć i tego typu ubrań- odpowiedziałam i wskazałam na sukienkę- Jak dla mnie zbyt dużo tej życzliwości i czułych słówek- odrzekłam i nawet nie wiem czemu, ale poczułam się lżej. Zauważyłam, że chłopak pierwszy raz od naszej rozmowy się śmieje, ukazując rząd pięknych, białych zębów. Był naprawdę przystojny.
-Zawsze taka sama...- odrzekł- Nie powinienem tego mówić, ale doskonale ciebie rozumiem- powiedział- Jednak pamiętaj, że oni ciebie naprawdę kochają..., może jest to ci ciężko zrozumieć, ale to prawda. Na twoim miejscu nie rozmawiał bym ze mną- powiedział cicho.
-Czemu?- zapytałam.
-Dla twojego dobra- powiedział z powagą w głosie. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
-Lena!- usłyszałam głos Sophie z oddali- Gdzie jestes?!- zwołała.
-Przepraszam..., to moja koleżanka...- odrzekłam i odwróciłam się do chłopaka, ale jego już tam nie było. Rozejrzałam się zdezorientowana i dostrzegłam karteczkę leżącą na ziemi i przeczytałam co było na niej napisane.
Ty wiesz, ja wiem, ty wiesz, że będę cię pamiętać
I ja wiem, ty wiesz, ja wiem, że będziesz mnie pamiętać*
Uśmiechnęłam się lekko do siebie i wstałam z ziemi. Sophie podeszła do mnie i zdziwiona pytała mi się gdzie byłam, a ja jedynie wzruszyłam ramionami. Poszłyśmy razem do kuchni, aby napełnić dzbanki z sokami.
-Wy wszyscy zwariowaliście!-usłyszałam krzyk ciotki.
-Ale to prawda.- rzekł Liam.
-Gdyby tak było, bym o tym wiedziała- odrzekła Dorothy.
-Niestety wszystko na to wskazuję..., ja też tego nie chcę...-odrzekł smutno Harry.
Gdy tylko ja z Sophie weszłyśmy do kuchni, wszyscy ucichli i spojrzeli się na mnie.
-Przyszłam napełnić dzbanki- odpowiedziałam cicho.
-Dobrze- powiedziała cicho ciotka i zmierzyła mnie dokładnie wzrokiem. Czułam na sobie spojrzenia innych, ale starałam się je ignorować. Po chwili Liam odchrząknął, a Niall powiedział, że muszą iść dalej śpiewać. Tak więc po chwili zostałam tylko ja z Sophie, ale potem ona poszła zanieść dzbanki, a ja pozostałam sama. O czym oni rozmawiali i dlaczego przestali gdy się zjawiłam? Nagle na podłodze zauważyła zmiętą kartkę. Podniosłam ją i zauważyłam na niej znajome pismo.
Where do broken hearts go?
Tell me where you’re hiding out.
Where do broken hearts go?/
Dokąd idą złamane serca?
Powiedz mi, gdzie się ukrywasz.
Dokąd idą złamane serca?
Serce mi staje. Oddech więźnie w gardle. W głowie powstają następne pytania, ponieważ słyszę jak chłopcy śpiewają słowa zawarte na kartce, którą dostałam od nieznajomego. Wiem także, że te które przed chwilą przeczytałam, on również napisał. Wspomniałam jego ciemne oczy i ręce zapełnione tatuażami i doskonale wiedziałam, że nie mogę powiedzieć nikomu o tajemniczym chłopaku, który zostawiał tajemnicze wiadomości.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zszedłem ze sceny i poszperałem w kieszeni moich spodni. dopiero teraz zorientowałem się, że nie ma w niej kartki z wiadomością. Wiem, że nie powinienem zbierać tej kartki z biurka Leny, ale również ta osoba, która to napisała nie powinna jej tam kłaść. Jednak chyba wiem, kim jest ten tajemniczy nadawca... Niestety spóźnił się, bo do jej pokochania jest kolejka.
___________________________________________________________________________________
*You know, I know, you know I’ll remember you
And I know, you know, I know you’ll remember me
(Best Song Ever)
Witam wszystkich!
Rozdział wyszedł beznadziejnie.... Nie miałam w ogóle pomysłu :(
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia!
Wasza Dusia :8
-Lena, pięknie wyglądasz- rzekła i zmierzyła mnie wzrokiem. Czułam na sobie spojrzenia chłopców i cała się zarumieniłam- Nie prawda, Harry..., Niall?- zapytała i spojrzała się na nich z błyskiem rozbawienia w oczach.
-Yymmm..., tak- rzekł cicho Niall i podrapał się po karku.
-Jak zawsze-odrzekł pewnie Harry i puścił do mnie oczko na co ja z uśmiechem spuściłam głowę.
-No dobrze!- krzyknęła Dorothy i klasnęła w dłonie- Czas kierować gości do ogrodu, bo za 10 minut zaczną się schodzić. Liam..., zanieś swoje walizki do pokoju na górze. Wiesz ten co zawsze- rzekła i odeszła. Spojrzałam na chłopaków i lekko do nich się uśmiechnęłam i poszłam do ogrodu.
Dzisiaj słońce nie miłosiernie grzało i nawet w to nie wierzyłam ale miałam ochotę, aby jedynie wskoczyć do oceanu i delektować się chłodną wodą.Spojrzałam na rozłożone stoliki i krzesła, wszystko było idealnie uszykowane.Goście zaczęli się powoli zbierać i zajmować miejsca z ich imionami i nazwiskami. Wszystkie osoby, które się pojawiły były dla mnie nieznane, tak więc czułam się bardzo skrępowana. W kącie ogrodu zaczął się także rozstawiać zespół mężczyzn, przy których zaczęli się kręcić Harry z Niall'em i Liam'em. Nagle zjawiła się ciocia i weszła na scenę i rozejrzała się po zgromadzonych, których było około pięćdziesięciu, mimo dużego ogrodu i tak wszyscy ledwo się mieścili.
-Raz..., dwa..., trzy- rzekła niepewnie ciotka przez mikrofon- Witam wszystkich- powiedziała z uśmiechem i poprawiła swoją do łydek sukienkę z czerwonymi kwiatami- Cieszę się, że wszyscy przybyliście w tak licznym gronie. Jak zawsze musimy hucznie przywitać lato, aby pozostało już na zawsze w naszych wspomnieniach. Tak więc, zaczynajmy!- zawołała radośnie Dorothy, a wszyscy zaczęli głośno klaskać- Witamy zespół mężczyzn..., którym będą towarzyszyć nasi młodzieńcy.... Harry, Liam i Niall. Chciałabym także serdecznie podziękować osobom, które pomogły we wszystkich przygotowaniach do zabawy, a w szczególności mojej siostrzenicy- Lenie, która przyjechała tutaj na wakacje- rzekła i wskazała na mnie. Wszyscy spojrzeli się na mnie i zaczęli bić brawa, na co ja się zarumieniłam i lekko się uśmiechnęłam- Tak więc..., zaczynajmy zabawę!- zawołała radośnie ciotka i zeszła ze sceny, a zespół zaczął grać. Zajęłam tak jak inni swoje miejsce, przy swojej kartce i spostrzegłam, że obok mnie siedzi ciocia, Liam, Harry i Niall- świetnie! Zaczęła nakładać sobie frytek, gdy nagle cała czwórka zajęła miejsca obok mnie.
-Świetne przemówienie ciociu- rzekł z radością Liam i spojrzał na Dorothy, która nakładała sobie sałatkę. Wzięłam do ust frytkę i pokręciłam oczami. Na całe to miłe zachowanie i miłość chciało mi się wymiotować. Gdy zjadłam cały talerz frytek i surówki, byłam bardzo najedzona i nie miałam nawet siły się ruszyć.
-Lena?- zapytała mnie ciocia, gdy siedzieliśmy przy stole- Poszłabyś na górę i przyniosłabyś z szuflady na korytarzu serwetki?- zapytała mnie. nie miała m ochoty, ani siły tam pójść, ale kiwnęłam twierdząco głową i ruszyłam do domu. Gdy weszłam, uderzyło mnie chłodne, klimatyzowane powietrze, które sprawiło, że odetchnęłam z ulgą. Weszłam powoli na górę i zaczęłam szukać serwetek.
-Naprawdę ładnie wyglądasz...- powiedział ochrypły głos. Odwróciłam się i ujrzałam opartego o ścianę Harry'ego, który się lekko uśmiechał.
-Ummm...- zaczęłam niepewnie- Czemu nie jesteś na dole?- zapytałam.
-No bo, tam jest bardzo nudno... i zastanawiałem się dokąd idziesz- powiedział z uśmiechem.
-Aha...- odrzekłam i spuściłam wzrok- ciocia mnie poprosiła abym przyniosła serwetki- odrzekłam.
-Okey- powiedział Harry i nadal mi się przyglądał. Spojrzałam na niego i od razu kolana się pode mną ugięły. Jego oczy miały piękny zielony kolor, który sprawiał, że rozpływałam się w jego spojrzeniu. odwróciłam speszona wzrok, bo zorientowałam się, że patrzeliśmy tak na siebie z parę sekund. ruszyłam na dół, a on za mną. Nie mogłam wytrzymać tej dziwnej ciszy między nami, aż w końcu zadałam mu pytanie, które męczyło mnie od dawna.
-Co jest między tobą, a Liam'em?- zapytałam prosto. Usłyszałam jak bierze powietrze w płuca. Gdy zeszłam na dół, stanełam i spojrzałam na niego z jedną uniesioną brwią i czekałam na odpowiedź.
-No cóż....- zaczął łapiąc się za kark.
-Wiem, że się kolegowaliście gdy byliście mali- odrzekłam surowo- Dlaczego teraz nie możecie na siebie patrzeć?- zapytałam.
-No wiesz..., to bardziej skomplikowane- zaczął-Po prostu podzieliły nas różne rzeczy...- powiedział i spojrzał smutnym wzrokiem na mnie.
-Na przykład?- zapytałam nie odpuszczając. Harry zaskoczony zmierzył mnie wzrokiem i przetarł oczy dłońmi- No mów- powiedziałam zbyt ostro niż zamierzałam.
-Ty- odrzekł cicho. Moje serce przestało na chwilę bić, a nogi zrobiły mi się z waty. Chłopak spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem, a potem podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Pachniał tak wspaniale, a najdziwniejsze było to, że czułam się przy nim bardzo bezpiecznie. Gdy odsunęłam się od niego, spojrzałam na niego zawstydzona.
-Nie pozwoliłam ci się do mnie zbliżyć- rzekłam cicho. Zauważyłam momentalnie jego smutny wzrok.
-Przepraszam..., ja tylko...- powiedział z żalem.
-Okey..., w porządku- rzekłam lekko się uśmiechając i przygryzając wargę.
-Nie rób tak z ustami powiedział z powagą chłopak.
-Czemu?- zapytałam. Zielonooki spojrzał na mnie z usmiechem.
-Bo...- zaczął, ale do salonu wszedł mój brat. Popatrzał na nas zdziwiony i od razu pochmurniał na twarzy.
-Lena, ciocia ciebie szuka..., miałaś przynieść serwetki- odrzekł cały czas wrogo spoglądając na Harry'ego.
_Tak już idę- odrzekłam i przepchnęłam się obok niego, nie oglądając się za siebie. Usiadłam na miejsce i byłam wykończona ciągłym wrogim nastawieniem chłopaków do siebie. Nie miałam już siły... Wtem rozbrzmiał głos w mikrofonie i usłyszałam głos Niall'a.
-Teraz zapraszamy wszystkich do tańca!- zapowiedział i jak na zawołanie blondyn zaczął grać na gitarze, a Liam'em zaczął śpiewać.
(I’m broken, do you hear me?
I’m blinded, cause you are everything I see
I’m dancing, alone
I’m praying, that your heart will just turn around.
And as I walk up to your door
My head turns to face the floor
Cause I can’t look you in the eyes and say)/
Jestem załamany,
Słyszysz mnie?
Jestem ślepy, bo tylko Ciebie widzę,
Tańczę, sam
Modlę się, żeby Twoje serce odwróciło się,
Kiedy przychodzę pod Twoje drzwi,
Spuszczam, głowę, by zmierzyć się z podłogą,
Ponieważ nie mogę spojrzeć Ci w oczy i powiedzieć ...
Byłam zaskoczona pięknym głosem mojego brata. Owszem, wiedziałam, że ma talent do śpiewania, ale żeby aż tak wielki... Widać, że wiele o nim nie wiedziałam.
-Witam, panią...- powiedział łagodny głos- Czy chciałaby dama ze mną zatańczyć- zapytała dziewczyna. Odwróciłam się i ujrzałam ubraną w długą do samych kostek sukienkę w różnokolorowe kwiaty Sophie, która miała spięte w koka włosy i do mnie się uśmiechała.
-Sophie!- pisnęłam i do niej się uśmiechnęłam.
-To co, zatańczymy?- spytała się mnie i podała mi dłoń, na co ja zgodziłam się.
Gdy poszłyśmy na miejsce gdzie ludzie zaczęli tańczyć wolny taniec, rozbrzmiał anielski głos Harry'ego. Był tak cudowny i wyraźny, że na chwilę przystanęłam.
When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this
I can love you more than this/
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on, yeah,
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,
Kochać bardziej niż on...
-Prawda, ze piękny głos?- zapytała z uśmiechem blondynka, na co ja zahipnotyzowana pokiwałam głową. Dziewczyna porwała mnie do tańca i zaczęłyśmy tańczyć do pięknych słów Harry'ego, a potem Niall'a.
If I’m louder, would you see me?
Would you lay down in my arms and rescue me?
Cause we are the same
You save me, but when you leave it’s gone again/
Jeśli będę głośniejszy, byś mnie dostrzegła?
Położyłabyś się w moich ramionach i uratowała mnie?
Ponieważ jesteśmy tacy sami
Ratujesz mnie, lecz gdy odejdziesz to uczucie
znów zniknie.
Śmiałam się i tańczyłam. Czułam się w tamtej chwili bardzo szczęśliwa, a głos chłopaków sprawiał, ze na sercu robiło mi się ciepło. Jednak w sercu czułam, że ich słowa mają jakiś związek ze mną... Wtem usłyszałam czyiś głos w oddali, który śpiewał razem z mężczyzną z zespołu, którego nie znałam. Mimo odległości wiedziałam, że znał słowa piosenki, a jego głos świetnie pasował do akompaniamentu. Przeprosiłam Sophie i udałam się w stronę drzewa przed domem ciotki. Teraz wyraźnie słyszałam głos chłopaka, który nucił słowa piosenki.
And then I see you on the street
In his arms, I get weak
My body fails, I'm on my knees
Praying
When he opens his arms and holds you close tonight
It just won't feel right
Cause I can love you more than this, yeah
When he lays you down I might just die inside
It just don’t feel right
Cause I can love you more than this/
Potem widzę Cię na ulicy
W jego ramionach, słabnę,
Ciało mnie zawodzi, upadam na kolana, modląc się,
Kiedy on otwiera ramiona i trzyma Cię blisko dziś wieczorem,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on,, yeah,
Kiedy kładzie Cię do snu, umieram wewnątrz,
Po prostu nie czuje się dobrze,
Ponieważ mogę Cię kochać bardziej niż on.
Siedział oparty o drzewo i bawił się dłońmi źdźbłem trawy. Gdy zauważył, że ktoś mu się przygląda, odwrócił głowę i nasze spojrzenia się skrzyżowały, a mi aż się w głowie zakręciło. Jego spojrzenie było ciemne i straszne. Ramiona miał pokryte tatuażami, w ustach kolczyk, a w uchu tunel. Nie przestraszyłam się jego wyglądu, lecz jego wzroku, które sprawiło, ze przeszedł przeze mnie dreszcz.
-Cześć Lena- powiedział, odwracając wzrok. Zatkało mnie. Skąd on niby znał moje imię?
-Czy my się skądś znamy?- zapytałam się i podeszłam do drzewa.
-Ty mnie pewnie nie kojarzysz, ale ja ciebie tak- odrzekł i nadal bawił się trawą.
-Nie rozumiem- pokiwałam głową. chłopak spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.
-Panno Claflin..., ja też wiele rzeczy nie rozumiem- odrzekł. Usiadłam obok niego i wyciągnęłam przed siebie nogi.
-Znasz moje imię..., a jak ty masz na imię?- zapytałam, patrząc się na niego.
-Nie musisz tego wiedzieć- powiedział groźnie, mimo tego zbytnio sie nie przestraszyłam.
-Jesteś dziwny.- rzekłam cicho. Szatyn odwrócił się twarzą do mnie i uniósł brwi.
-Czyżby?- zapytał z rozbawieniem w głosie- Wiesz, to nie ja siedzę i gadam z nieznajomym facetem, który napawa każdego strachem i mówi ci, że skądś ciebie zna- powiedział z wyrzutem. Uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam skubać skórki paznokci.
-Jesteś jakimś znajomym Dorothy?- zapytałam.
-Ja?- wskazał na siebie, na co ja przytaknęłam głową- Nie do konca- rzekł.
-Jak to?- spytałam się piskliwie.
-Hmmm..., ja nie posiadam znajomych- powiedział surowo. Zerknęłam na niego kątem oka i zauważyłam jego smutny wzrok.
-Jednak znasz skądś Liam'a, Niall'a i Harry'ego, bo śpiewasz ich piosenkę- powiedziałam pewnie. Zauważyłam, że lekko się wzdrygnął
-Taaa..., kojarzę ich piosenki- powiedział nerwowo. Spojrzałam na niego, ale nic nie powiedziałam. Czemu ci faceci są tak skomplikowani?
-Masz ładny głos- rzekłam.
-Może- rzekł sucho, a ja jedynie się lekko uśmiechnęłam.
-Czemu się z nimi nie bawisz?- zapytał mnie nieznajomy.
-Nie jestem przyzwyczajona do przyjęć i tego typu ubrań- odpowiedziałam i wskazałam na sukienkę- Jak dla mnie zbyt dużo tej życzliwości i czułych słówek- odrzekłam i nawet nie wiem czemu, ale poczułam się lżej. Zauważyłam, że chłopak pierwszy raz od naszej rozmowy się śmieje, ukazując rząd pięknych, białych zębów. Był naprawdę przystojny.
-Zawsze taka sama...- odrzekł- Nie powinienem tego mówić, ale doskonale ciebie rozumiem- powiedział- Jednak pamiętaj, że oni ciebie naprawdę kochają..., może jest to ci ciężko zrozumieć, ale to prawda. Na twoim miejscu nie rozmawiał bym ze mną- powiedział cicho.
-Czemu?- zapytałam.
-Dla twojego dobra- powiedział z powagą w głosie. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
-Lena!- usłyszałam głos Sophie z oddali- Gdzie jestes?!- zwołała.
-Przepraszam..., to moja koleżanka...- odrzekłam i odwróciłam się do chłopaka, ale jego już tam nie było. Rozejrzałam się zdezorientowana i dostrzegłam karteczkę leżącą na ziemi i przeczytałam co było na niej napisane.
Ty wiesz, ja wiem, ty wiesz, że będę cię pamiętać
I ja wiem, ty wiesz, ja wiem, że będziesz mnie pamiętać*
Uśmiechnęłam się lekko do siebie i wstałam z ziemi. Sophie podeszła do mnie i zdziwiona pytała mi się gdzie byłam, a ja jedynie wzruszyłam ramionami. Poszłyśmy razem do kuchni, aby napełnić dzbanki z sokami.
-Wy wszyscy zwariowaliście!-usłyszałam krzyk ciotki.
-Ale to prawda.- rzekł Liam.
-Gdyby tak było, bym o tym wiedziała- odrzekła Dorothy.
-Niestety wszystko na to wskazuję..., ja też tego nie chcę...-odrzekł smutno Harry.
Gdy tylko ja z Sophie weszłyśmy do kuchni, wszyscy ucichli i spojrzeli się na mnie.
-Przyszłam napełnić dzbanki- odpowiedziałam cicho.
-Dobrze- powiedziała cicho ciotka i zmierzyła mnie dokładnie wzrokiem. Czułam na sobie spojrzenia innych, ale starałam się je ignorować. Po chwili Liam odchrząknął, a Niall powiedział, że muszą iść dalej śpiewać. Tak więc po chwili zostałam tylko ja z Sophie, ale potem ona poszła zanieść dzbanki, a ja pozostałam sama. O czym oni rozmawiali i dlaczego przestali gdy się zjawiłam? Nagle na podłodze zauważyła zmiętą kartkę. Podniosłam ją i zauważyłam na niej znajome pismo.
Where do broken hearts go?
Tell me where you’re hiding out.
Where do broken hearts go?/
Dokąd idą złamane serca?
Powiedz mi, gdzie się ukrywasz.
Dokąd idą złamane serca?
Serce mi staje. Oddech więźnie w gardle. W głowie powstają następne pytania, ponieważ słyszę jak chłopcy śpiewają słowa zawarte na kartce, którą dostałam od nieznajomego. Wiem także, że te które przed chwilą przeczytałam, on również napisał. Wspomniałam jego ciemne oczy i ręce zapełnione tatuażami i doskonale wiedziałam, że nie mogę powiedzieć nikomu o tajemniczym chłopaku, który zostawiał tajemnicze wiadomości.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zszedłem ze sceny i poszperałem w kieszeni moich spodni. dopiero teraz zorientowałem się, że nie ma w niej kartki z wiadomością. Wiem, że nie powinienem zbierać tej kartki z biurka Leny, ale również ta osoba, która to napisała nie powinna jej tam kłaść. Jednak chyba wiem, kim jest ten tajemniczy nadawca... Niestety spóźnił się, bo do jej pokochania jest kolejka.
___________________________________________________________________________________
*You know, I know, you know I’ll remember you
And I know, you know, I know you’ll remember me
(Best Song Ever)
Witam wszystkich!
Rozdział wyszedł beznadziejnie.... Nie miałam w ogóle pomysłu :(
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia!
Wasza Dusia :8
"Niektórzy nadal są wśród nas. Możemy myśleć, że ich dawno już nie ma, ale ja wierzę, że są."~Louis Tomlinson
OdpowiedzUsuń