Rozdział 5- "Myślałam, że jesteś inny"
-Nie możesz żyć- powiedział znowu i wbił w moją pierś ostry sztylet. Ostatnie co usłyszałam to przeraźliwy śmiech.
Obudziłam się przestraszona i cała spocona, byłam zaplątana w pościel.Wyszłam z łóżka i pokierowałam się do okna, otworzyłam je i wciągnęłam nocne powietrze. Widziałam w oddali powoli wstające słońce i spojrzałam na zegarek 04:44am. Doskonale! Dzisiaj jest pierwszy dzień mojej pracy, a ja będę nie wyspana. Po prostu kocham życie! Położyłam się z powrotem do łózka, ale nie mogłam zasnąć. Spojrzałam na komórkę leżącą na stoliku nocnym. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak bardzo tęskniłam za bliskimi... Nie wiedząc czemu, od razu przeszukałam moją listę kontaktów, niestety do rodziców nie mogłam zadzwonić, bo o tej porze jeszcze śpią, a nie chcę aby byli na mnie źli, że ich obudziłam. Jedyna osoba, która mi pozostała to był Liam.Po drugim sygnale odezwał się zmęczony głos brata.
-Halo? Lena? Coś się stało?- zapytał zaniepokojony.
-Hej.Nie, nic mi nie jest...Dzwonię tylko dlatego, bo nie mogę spać, a śniły mi się koszmary... Obudziłam cię?- zapytałam z wyrzutami.
-Nie, nie..., ja też nie mogłem spać. Nie tylko ty masz kłopoty...- powiedział zrezygnowany.
-Coś się stało? Wiesz zawsze ty pomagałeś mi w moich problemach, może teraz i ja spróbuję- zapytałam zmartwiona smutkiem w głosie chłopaka.
-Nie..., po prostu niektóre sprawy się pokomplikowały, a moje obawy potwierdziły... Czasami masz nadzieję, że gdy pozbędziesz się problemu to wszystko jakoś się ułoży, ale czasami on wraca z powrotem do ciebie...- przerwał wyraźnie wykończony sprawą o której mówił. Co się z nim stało? Mój braciszek ma jakieś zmartwienia? -Co tam u ciebie?- zapytał od razu.
-Ummm... Nie..., wszystko w porządku..., dzisiaj zaczynam nową pracę, w parku wodnym, tam gdzie ciocia dostarcza ryby- rzekłam.
-Tak? To wspaniale!- odkrzyknął radośnie- Aaaa..., hmmm... Poznałaś tam może jakiegoś przystojnego chłopaka?- zapytał zaciekawiony.
-Yyyyy..., no cóż...- zaczęłam. -A co cię to w ogóle obchodzi? Mama nie nauczyła ciebie, że nie wtyka się nosa w nie swoje sprawy?- rzekłam zirytowana. Czy on oszalał? Czemu cały czas mnie o to pyta? Przecież nie powiem mu, że spotkałam dwóch przystojnych mężczyzn... Jeden ma dziewczynę albo uprawia seks z każdą, którą spotka na swojej drodze, a drugi..., on za to na pewno już dawno o mnie zapomniał...
-Tak się składa, że mamy tą sama matkę i jeżeli ja jestem wścibski, to ty tak samo- zaczął mnie drażnić- No więc? Kto jest tym szczęściarzem?- zapytał, a ja wiedziałam, że w tym momencie uśmiecha się do siebie.
-Noooo..., tak naprawdę jest ich dwóch- powiedziałam zawstydzona.
-Co? Dwóch? Hahahahaha...- zapytał ze śmiechem, a potem przez około dwie minuty śmiał się do słuchawki. Byłam pewna, że w ten sposób obudził rodziców...- No dobrze, jak mają na imię?- zapytał gdy już się ogarnął.
-Po co ci to?- fuknęłam na niego- Nie znasz ich- rzekłam zdenerwowana. co on jeszcze chciał wiedzieć? Datę urodzenia? Numer telefonu? Imiona rodziców i dziadków? Nie rozumiem go...
-Lena..., nawet nie wiesz ile można się dowiedzieć o człowieku znając jego imię. No dalej mów, bo nie dam ci spokoju- powiedział poważnie.
-Nooo, jeden to Niall, a drugi to Harry- powiedziałam po cichu. Wtem w słuchawce zapadła cisza.
-Liam? Halo? Czy ty mnie słyszysz?- zapytałam. Usłyszałam szmer w słuchawce i wiedziałam,że chłopak jest po drugiej stronie- Nie udawaj, że mnie nie sły...- rzekłam, ale mi przerwał.
-Lena, nie masz z nikim się w nikim zakochiwać. Nie możesz... To nie jest z pewnością dla ciebie- rzekł stanowczo, ale w jego głosie mogłam wyczuć nutkę zaniepokojenia.
-Czemu? Nie znasz ich...- powiedziałam zrezygnowana. Kim on był aby mógł mi cokolwiek zakazywać?
-No właśnie dlatego!- krzyknął.- Po prostu boję się o ciebie...- rzekł zrezygnowany.
-Nie masz o co..., ciocia tu jest, a ja jestem przecież ostrożna- powiedziałam smutno.
-Powiedziałem nie! To jest moje ostatnie słowo na ten temat!- krzyknął wkurzony.
-Kim ty jesteś, że możesz mi rozkazywać? Nawet ich nie znasz...- załkałam .On nigdy tak się nie zachowywał. Co się z nim stało?
-Jestem do cholery twoim bratem! To, że ich nie znam nie zwalnia mnie z obowiązku pilnowania ciebie! Nie pamiętasz co się ostatnim razem stało gdy spotkałaś na swojej drodze faceta? To ci przypomnę, zgwałcił cię, a potem zostawił porzuconą na chodniku, gdyby nie jakiś przechodzeń byś już dawno nie żyła! A tobie jeszcze za mało?! Nikt normalny nie chcę pakować się w kolejne gówno! Nie znasz tych chłopaków i nie wiesz jakie myśli chodzą im po głowach! Dlatego zakazuję tobie spotykania się którymkolwiek z nich. Gdy poznasz kogoś innego chcę jego dane personalne i zdjęcie. Zrozumiano? Lena do cholery mówię do ciebie. Lena!
-Jak ty możesz?- załkałam.
-To jest koniec rozmowy. nie mam ochoty już z tobą gadać. Cześć-rzekł zbulwersowany i po chwili się rozłączył. Odłożyłam telefon na stolik i spojrzałam zrezygnowana na sufit. Dlaczego tak mi powiedział? Czemu mi zakazał się z nimi spotykać? Nic o nich nie wie...Dlaczego takie rzeczy zdarzają się tylko mnie? To niesprawiedliwy podział kar i niesprawiedliwości. Inni mogą robić co chcą, a mnie życie ogranicza..., powoduje, że mam jego dosyć.Czemu nie pozwala mi samej podejmować decyzji? Po co inni robią to za mnie? Tym razem musi to się zmienić... To ja dokonam wyboru, który będzie według mnie najlepszy. To moje życie, a ode mnie jedynie zależy co z nim zrobię. Zrobię na złość Liam'owi, tak aby wiedział, że się myli. Wszyscy sądzą, że jestem bezsilna- to widocznie jeszcze mnie nie poznali...
Wstałam i poszłam do łazienki, aby uszykować się do pracy. Gdy zeszłam na dół ciocia akurat robiła omlety.
-Witaj, kochanie..., właśnie miałam ciebie obudzić. Masz pół godziny, bo inaczej się spóźnimy. Tylko pamiętaj żebyś słuchała Harry'ego, on ci pomoże- powiedziała z powagą ciotka. Teraz niby komu mam wierzyć. Chyba tym razem posłucham Dorothy, bo Liam już przesadził.
-Taaa..., bez różnicy- mruknęłam i przeżułam niechętnie jedzenie.
-No to co ci dolega?- zapytała, opierając się o blat stołu- Przecież ślepa nie jestem.
-Nie będę kłamała, że wszystko jest okey, ale nie mam zamiaru zwierzania się komukolwiek- rzekłam wkurzona. Widziałam, że ciocia chciała coś powiedzieć, ale tylko pokiwała głową i odeszła do sypialni. Gdy zjadłam, umyłam talerz i poszłam do mojego pokoju po torbę i zeszłam na dół. Dorothy siedziała już w swoim aucie, gdy wsiadłam od razu ruszyła. Po drodze obserwowałam dzieci idące na zakończenie roku szkolnego, inni za to szli z ręcznikami i innymi plażowymi akcesoriami. Niektórzy chodzili po sklepach, a ja jechałam do pracy, która coraz mniej mi się podobała. W dodatku byłam daleko od mojego miejsca zamieszkania i ludzi których znam.
Niedługo potem, staliśmy przed bramą parku. Ciocia poinformowała mnie, że mam zgłosić się do Harry'ego, który będzie stał przy sklepiku z pamiątkami. Gdy w końcu Dorothy zostawiła mnie samą, udałam się rozpocząć pracę. Gdy w końcu za pomocą mapy doszłam do miejsca w którym miałam się spotkać z chłopakiem. W oddali zauważyłam niebieski uniform oraz założoną na loki- błękitną czapkę z daszkiem. W słoneczne dni, takie jak dziś, jego oczy świeciły żółtawą poświatą, co sprawiało, że uginały się pode mną nogi.
-Hej- przywitał mnie z uśmiechem zielonooki- Gotowa na dzisiejszy dzień pełen roboty?- zapytał.
-Chyba tak- powiedziałam zrezygnowana. Ostatnie na co mam ochotę to teraz tutaj pracować.
-Gdy będziesz się tak dzisiaj zachowywała to wszystkich odstraszysz- rzekł z błyskiem w oku- Tak w ogóle, dziewczyny muszą mieć związane włosy- powiedział i ściągnął ze swojego nadgarstka gumkę i podał mi ją. Wzięłam ją niepewnie i związałam swoje włosy w kucyk. Czułam na sobie jego wzrok, ale starałam się tego nie okazywać.
-Teraz jest dobrze- rzekł z uśmiechem i połaskotał mnie na brzuchu. Od razu przez głowę przeleciały mi okropne obrazy z przerażających przeżyć, które poczułam na swojej skórze. Od dawna nikt mnie tak nie dotykał. Mój brat i tata, jedynie mnie przytulali oraz całowali w czoło lub policzek. Tym razem to było coś nagłego, nieczułego... przerażającego. Skuliłam się pod ścianą i zasłoniłam dłońmi oczy, czułam jak po moim policzku spływają pojedyncze łzy. Usłyszałam jak Harry coś do mnie mówi, a potem poczułam jak dotyka mojego ramienia.
-Lena? Co się stało?- zapytał pełnym obawy głosem i potarł moje ramiona. Teraz przeszedł przeze mnie dreszcz i odepchnęłam go od siebie.
-Błagam..., nie..., nie rób mi nic- załkałam i objęłam rękoma nogi- Ja ci nic nie zrobiłammmm..., przepraszam. Jeśli coś ci się nie spodobało- teraz już nie mogłam powstrzymać swoich emocji.
-Lena..., o czym ty mówisz? Co ja ci zrobiłem? Przecież ja nie chciałem tobie nic złego zrobić- mówił głosem pełnym smutku i obawy- Ja tylko ciebie dotknąłem, o co..- rzekł cicho, ale ja mu przerwałam.
-Błagam..., już więcej mnie nie dotykaj- powiedziałam ostrzej niż zamierzałam. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam, że nie wie o co chodzi - Ty nic nie rozumiesz i nigdy nie zrozumiesz, ale proszę uszanuj moją decyzję- powiedziałam i spuściłam głowę, ocierając wierzchem dłoni łzy. Poczułam jak chłopak mi się przygląda i patrzy na mnie tym swoim pełnym troski, wzrokiem. Po chwili głośno westchnął i wstał.
-Okey, jak będziesz chciała to mi sama powiesz, ale przyrzekam, że postaram się ciebie nie dotknąć dopóki sama mi na to nie pozwolisz. Niestety teraz musimy do roboty, bo wywalą nas oboje, a nie wiem jak ty, lecz ja potrzebuje kasy- powiedział, a ja czułam jak się uśmiecha. Wstałam i podążyłam za nim.
Szedł bardzo pewnie, co chwilę mówił do kogoś cześć, albo podawał komuś jakieś instrukcje. Co parę sekund spoglądał na mnie jakby bał się, że popełnił jakiś błąd lub mnie zgubił. W końcu stanęliśmy przed srebrnym budynkiem, który zasłaniały drzewa. Trochę się przestraszyłam, co on chciał tu robić? Dlaczego mnie tutaj przyprowadził. Od razu zrobiło mi się chłodno i potarłam dłońmi ramiona. Chłopak spojrzał się na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Teraz będziemy musieli posortować ryby, a następnie umyć podłogę, zamieść chodniki, umyć wiadra i tego typu rzeczy oraz uzupełnić zapasy lodów i pluszaków. Na koniec nakarmimy delfiny- rzekł z uśmiechem. Powiedział to tak jakby była to najłatwiejsza i najzwyklejsza rzecz na świecie. Samoczynnie rozszerzyłam lekko usta, gdy Harry to zauważył uśmiechnął się do mnie i uniósł kciuk do góry starając się mnie pocieszyć. Od razu zamknęłam usta i pokiwałam głową. Tak więc weszliśmy do budynku. Unosił się tam bardzo wyraźny zapach ryb, gdy weszliśmy do jednego pomieszczenia, zobaczyłam wielki stos różnego rodzaju ryb. Harry dał mi rękawiczki i wytłumaczył mi, że mamy do posortowania cztery rodzaje ryb i pokazał mi jak je odróżniać. O godzinie 10:00 rozpoczęliśmy nasze zajęcie, już po pół godzinie miałam dosyć, a nie zrobiliśmy nawet jeszcze ćwiartki.Spojrzałam na Harry'ego, który przestał pracować i patrzał się na mnie bezczelnie patrzeć.
-Ja nie mam zamiaru sama tylko pracować- powiedziałam, wkładając śledzie do skrzynki.
-Widzę przecież, że już masz dosyć- powiedział i uśmiechnął się do mnie. Podszedł do mnie i wyjął mi z ręki rybę i spojrzał mi głęboko w oczy. Staliśmy tak około 20 sekund, aż w końcu Harry odsunął się ode mnie, a ja wzięłam głęboki wdech. Zorientowałam się, że przez ten cały czas wstrzymywałam powietrze.
-Idź teraz coś zjeść, a ja to dokończę- powiedział i wziął się do pracy.
-Ale przecież miałam to robić z tobą..., nie dasz radę tego wszystkiego sam zrobić- rzekłam z przekonaniem. Może i był dobrze zbudowany i miał pewnie o wiele więcej siły ode mnie, ale tej roboty było za dużo.
-Widać, że mnie nie znasz- rzekł do mnie i rzucił we mnie dorszem- Dalej zmykaj, bo dostaniesz następną- rzekł, a gdy miał już we mnie rzucić uciekłam z piskiem. Uciekłam do tutejszej restauracji i zamówiłam zapiekankę i dużą porcję frytek. Od tego wszystkiego zrobiłam się głodna. Usiadłam przy stoliku i zaczęłam spożywać jedzenie. Nagle spostrzegłam wchodzący pluszak zielonej żaby.
Wstałam i poszłam do łazienki, aby uszykować się do pracy. Gdy zeszłam na dół ciocia akurat robiła omlety.
-Witaj, kochanie..., właśnie miałam ciebie obudzić. Masz pół godziny, bo inaczej się spóźnimy. Tylko pamiętaj żebyś słuchała Harry'ego, on ci pomoże- powiedziała z powagą ciotka. Teraz niby komu mam wierzyć. Chyba tym razem posłucham Dorothy, bo Liam już przesadził.
-Taaa..., bez różnicy- mruknęłam i przeżułam niechętnie jedzenie.
-No to co ci dolega?- zapytała, opierając się o blat stołu- Przecież ślepa nie jestem.
-Nie będę kłamała, że wszystko jest okey, ale nie mam zamiaru zwierzania się komukolwiek- rzekłam wkurzona. Widziałam, że ciocia chciała coś powiedzieć, ale tylko pokiwała głową i odeszła do sypialni. Gdy zjadłam, umyłam talerz i poszłam do mojego pokoju po torbę i zeszłam na dół. Dorothy siedziała już w swoim aucie, gdy wsiadłam od razu ruszyła. Po drodze obserwowałam dzieci idące na zakończenie roku szkolnego, inni za to szli z ręcznikami i innymi plażowymi akcesoriami. Niektórzy chodzili po sklepach, a ja jechałam do pracy, która coraz mniej mi się podobała. W dodatku byłam daleko od mojego miejsca zamieszkania i ludzi których znam.
Niedługo potem, staliśmy przed bramą parku. Ciocia poinformowała mnie, że mam zgłosić się do Harry'ego, który będzie stał przy sklepiku z pamiątkami. Gdy w końcu Dorothy zostawiła mnie samą, udałam się rozpocząć pracę. Gdy w końcu za pomocą mapy doszłam do miejsca w którym miałam się spotkać z chłopakiem. W oddali zauważyłam niebieski uniform oraz założoną na loki- błękitną czapkę z daszkiem. W słoneczne dni, takie jak dziś, jego oczy świeciły żółtawą poświatą, co sprawiało, że uginały się pode mną nogi.
-Hej- przywitał mnie z uśmiechem zielonooki- Gotowa na dzisiejszy dzień pełen roboty?- zapytał.
-Chyba tak- powiedziałam zrezygnowana. Ostatnie na co mam ochotę to teraz tutaj pracować.
-Gdy będziesz się tak dzisiaj zachowywała to wszystkich odstraszysz- rzekł z błyskiem w oku- Tak w ogóle, dziewczyny muszą mieć związane włosy- powiedział i ściągnął ze swojego nadgarstka gumkę i podał mi ją. Wzięłam ją niepewnie i związałam swoje włosy w kucyk. Czułam na sobie jego wzrok, ale starałam się tego nie okazywać.
-Teraz jest dobrze- rzekł z uśmiechem i połaskotał mnie na brzuchu. Od razu przez głowę przeleciały mi okropne obrazy z przerażających przeżyć, które poczułam na swojej skórze. Od dawna nikt mnie tak nie dotykał. Mój brat i tata, jedynie mnie przytulali oraz całowali w czoło lub policzek. Tym razem to było coś nagłego, nieczułego... przerażającego. Skuliłam się pod ścianą i zasłoniłam dłońmi oczy, czułam jak po moim policzku spływają pojedyncze łzy. Usłyszałam jak Harry coś do mnie mówi, a potem poczułam jak dotyka mojego ramienia.
-Lena? Co się stało?- zapytał pełnym obawy głosem i potarł moje ramiona. Teraz przeszedł przeze mnie dreszcz i odepchnęłam go od siebie.
-Błagam..., nie..., nie rób mi nic- załkałam i objęłam rękoma nogi- Ja ci nic nie zrobiłammmm..., przepraszam. Jeśli coś ci się nie spodobało- teraz już nie mogłam powstrzymać swoich emocji.
-Lena..., o czym ty mówisz? Co ja ci zrobiłem? Przecież ja nie chciałem tobie nic złego zrobić- mówił głosem pełnym smutku i obawy- Ja tylko ciebie dotknąłem, o co..- rzekł cicho, ale ja mu przerwałam.
-Błagam..., już więcej mnie nie dotykaj- powiedziałam ostrzej niż zamierzałam. Spojrzałam w jego oczy i zobaczyłam, że nie wie o co chodzi - Ty nic nie rozumiesz i nigdy nie zrozumiesz, ale proszę uszanuj moją decyzję- powiedziałam i spuściłam głowę, ocierając wierzchem dłoni łzy. Poczułam jak chłopak mi się przygląda i patrzy na mnie tym swoim pełnym troski, wzrokiem. Po chwili głośno westchnął i wstał.
-Okey, jak będziesz chciała to mi sama powiesz, ale przyrzekam, że postaram się ciebie nie dotknąć dopóki sama mi na to nie pozwolisz. Niestety teraz musimy do roboty, bo wywalą nas oboje, a nie wiem jak ty, lecz ja potrzebuje kasy- powiedział, a ja czułam jak się uśmiecha. Wstałam i podążyłam za nim.
Szedł bardzo pewnie, co chwilę mówił do kogoś cześć, albo podawał komuś jakieś instrukcje. Co parę sekund spoglądał na mnie jakby bał się, że popełnił jakiś błąd lub mnie zgubił. W końcu stanęliśmy przed srebrnym budynkiem, który zasłaniały drzewa. Trochę się przestraszyłam, co on chciał tu robić? Dlaczego mnie tutaj przyprowadził. Od razu zrobiło mi się chłodno i potarłam dłońmi ramiona. Chłopak spojrzał się na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Teraz będziemy musieli posortować ryby, a następnie umyć podłogę, zamieść chodniki, umyć wiadra i tego typu rzeczy oraz uzupełnić zapasy lodów i pluszaków. Na koniec nakarmimy delfiny- rzekł z uśmiechem. Powiedział to tak jakby była to najłatwiejsza i najzwyklejsza rzecz na świecie. Samoczynnie rozszerzyłam lekko usta, gdy Harry to zauważył uśmiechnął się do mnie i uniósł kciuk do góry starając się mnie pocieszyć. Od razu zamknęłam usta i pokiwałam głową. Tak więc weszliśmy do budynku. Unosił się tam bardzo wyraźny zapach ryb, gdy weszliśmy do jednego pomieszczenia, zobaczyłam wielki stos różnego rodzaju ryb. Harry dał mi rękawiczki i wytłumaczył mi, że mamy do posortowania cztery rodzaje ryb i pokazał mi jak je odróżniać. O godzinie 10:00 rozpoczęliśmy nasze zajęcie, już po pół godzinie miałam dosyć, a nie zrobiliśmy nawet jeszcze ćwiartki.Spojrzałam na Harry'ego, który przestał pracować i patrzał się na mnie bezczelnie patrzeć.
-Ja nie mam zamiaru sama tylko pracować- powiedziałam, wkładając śledzie do skrzynki.
-Widzę przecież, że już masz dosyć- powiedział i uśmiechnął się do mnie. Podszedł do mnie i wyjął mi z ręki rybę i spojrzał mi głęboko w oczy. Staliśmy tak około 20 sekund, aż w końcu Harry odsunął się ode mnie, a ja wzięłam głęboki wdech. Zorientowałam się, że przez ten cały czas wstrzymywałam powietrze.
-Idź teraz coś zjeść, a ja to dokończę- powiedział i wziął się do pracy.
-Ale przecież miałam to robić z tobą..., nie dasz radę tego wszystkiego sam zrobić- rzekłam z przekonaniem. Może i był dobrze zbudowany i miał pewnie o wiele więcej siły ode mnie, ale tej roboty było za dużo.
-Widać, że mnie nie znasz- rzekł do mnie i rzucił we mnie dorszem- Dalej zmykaj, bo dostaniesz następną- rzekł, a gdy miał już we mnie rzucić uciekłam z piskiem. Uciekłam do tutejszej restauracji i zamówiłam zapiekankę i dużą porcję frytek. Od tego wszystkiego zrobiłam się głodna. Usiadłam przy stoliku i zaczęłam spożywać jedzenie. Nagle spostrzegłam wchodzący pluszak zielonej żaby.
Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam jak z przebrania wychodzi znany mi chłopak- Niall. Pokiwałam do niego, a on podszedł do mnie i przysiadł się.
-Co ty tu robisz?- zapytał mnie, odkładając twarz żaby na krzesło obok.
-obecnie mam przerwę, ale ogólnie od dzisiaj tu pracuję- powiedziałam uśmiechnięta.
-Naprawdę? To będziemy się codziennie widzieli- rzekł z entuzjazmem- Jak widzisz ja też tu pracuję- wskazał na swoje przebranie- Nienawidzę tej roboty..., muszę chodzić w tym idiotycznym przebraniu w takie dni jak te i smażyć się od środka oraz nie mieć czym oddychać oraz wysłuchiwać głupich porad od szefowej i otrzymywać marną wypłatę- powiedział zrezygnowany i poirytowany. Spojrzałam na niego i zaczęłam się śmiać.
-To dlaczego tu pracujesz?- zapytałam.
-Hmmmm..., no jedynym plusem jest to, że mogę zabawiać dzieci, a ja uwielbiam dzieci- powiedział ze śmiechem- Nooo i..., dlatego też, że mogę spotkać tutaj wiele ładnych i miłych dziewczyn- rzekł i spojrzał się na mnie znacząco. Zaczerwieniłam się i odwróciłam głowę.
-Ale wyglądasz w tym uroczo- zaśmiałam się i kontynuowałam jedzenie. Niall westchnął i rzucił we mnie frytką- Nie wiem, czy wiesz, ale faceci nie lubią jak nazywa się ich uroczymi. Nas nazywa się męskimi i w ogóle- powiedział poważnie i wyprostował się dumnie.
-No dobrze panie męski i w ogóle- powiedziałam jego głosem, na co oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem śmiechem.Ten chłopak zawsze potrafił mi poprawić humor. Gdy zjadłam mój posiłek, Niall opowiedział mi o swojej pracy i najśmieszniejszych jego wpadkach. Co chwilę się śmiałam. Niall był niesamowity! Nagle spojrzał się poważnie na mnie i podparł dłonią głowę.
-Pięknie wyglądasz gdy się śmiejesz- rzekł i uśmiechnął się do mnie. Spuściłam głowę i się zarumieniłam- Oraz gdy się rumienisz- zaśmiał się.
-Lena?- usłyszałam za sobą ochrypły głos. Odwróciłam się i ujrzałam zmierzającego do nas Harry'ego.
-Oooo, Harry, właśnie miałam iść do ciebie- powiedział i się uśmiechnęłam- Rozmawiałam z Niallem- wskazałam na niego- Harry to jest Niall, Niall to jest...- zaczęłam ich sobie przedstawiać, ale blondyn mi przerwał.
-Taaa, my się znamy- powiedział poważnym głosem i spojrzał groźnie na Harry'ego.
-Oooo..., to świetnie...-rzekłam niepewnie- To może usiądziesz i...- powiedziałam, ale Harry spojrzał na mnie powaznie i pokręcił głową.
-Nie. My musimy pracować. Teraz już musisz iść- powiedział i wskazał mi ręką na drzwi.
-No dobrze..., to co będziemy robić?- zapytałam aby rozluźnić atmosferę, gdyż czułam, że była napięta pomiędzy chłopakami.
-Teraz nakarmimy delfiny- powiedział zielonooki.
-Okey...., to wtedy..., pa Niall- wstałam i pokiwałam do chłopaka, który nadal wpatrywał się w Harry'ego.
-Hej- powiedział cicho. Odwróciłam się na pięcie i poszłam za Harry'm.
-Stójcie!- krzyknął za nami Niall- Idę z wami..., i tak skończyłem już robotę, więc co za różnica- uśmiechnął się do mnie i wyszliśmy z restauracji.Harry omiótł go wzrokiem, ale nic nie powiedział. Gdy doszliśmy do dużego basenu z trzema delfinami chłopacy zatrzymali się i oboje uśmiechnęli się do mnie.
-Lena, mogłabyś pójść do magazynu i przynieść dwa wiadra śledzi?- zapytał, na co ja skinęłam głową i odeszłam. Na stole stały wiadra, więc wzięłam je do ręki. Gdy je chwyciłam, ugięłam się trochę pod ich ciężarem, ale szłam dalej. Gdy już wychodziłam z zarośli, zauważyłam jak Harry trzymał mocno za białą koszulkę Niall'a. Coś szepnął mu do ucha, na co ten odpowiedział mu na tyle głośno abym usłyszała:
-Ty także co innego obiecywałeś. Jeśli on o tym się dowie to będziemy mieli przechlapane- rzekł z gniewem.
-Myślisz, że ja się go boję? Jeśli ty tak, to lepiej uciekaj, a do niej się nie zbliżaj- powiedział tak, że aż mną wstrząsnęło. O kim oni mówili? Gdy wyszłam zza krzaków, obydwoje mnie zauważyli i odskoczyli od siebie. Niall podbiegł do mnie i odebrał ode mnie wiadra. Następnie Harry pokazał mi jak karmić delfiny, a następnie sama tego spróbowałam. Te zwierzęta były naprawdę wspaniałe. Nagle usłyszałam jakiś piskliwy głos. Odwróciłam się i zauważyłam zmierzającą w naszym kierunku dziewczynę, blondynkę o średnim wzroście i machającą do nas.
-Hej!- powiedziała gdy podeszła do nas.
-Laurel!- odpowiedział Harry i uściskał ją. Nie wiem dlaczego, ale w sercu coś mnie zakuło, poczułam żal, ale nic nie powiedziałam. Niall także ją przytulił, a ja tam stałam jak ostatnia idiotka.
-A kto to?- zapytała swoim piskliwym głosem.
-Lena...., poznaj Laurel. Laurel to jest Lena- przedstawił nas sobie Harry.
-Cześć- rzekłam i podałam jej dłoń.
-Hej- rzekła i zmierzyła mnie wzrokiem, przez co się zarumieniłam. Jednak nie postanowiła dłużej mi się przypatrywać i zaczęła rozmawiać z chłopakami. Natomiast ja dalej karmiłam delfiny, które co jakiś czas chlapały mnie wodą i piszczały. Słyszałam jak Harry i tamta dziewczyna z czegoś się śmieją. Nie było to zbyt przyjemne, ale zostało mi niewiele ryb, dlatego postanowiłam zrobić co miałam i odejść od nich.
-Coś się stało?- spytał mi się Niall, podchodząc do mnie i spoglądając mi w oczy.
-Nie..., nic mi nie jest, po prostu..., jestem zmęczona- skłamałam. Niall chyba to wyczuł i podniósł jedną brew. W tym momencie usłyszałam głośny śmiech Harry'ego i natychmiastowo zostałam wepchnięta do wody. Zanurzyłam się pod wodą. Zaczęłam bezskutecznie machać nogami, ale nic to nie dało... Coraz byłam głębiej pod wodą. Przecież ja nie umiałam pływać! Gdy już sądziłam, że nikt mnie nie uratuje, a przed oczami zaczęły mi się pojawiać czarne plamki, ktoś objął mnie mocno za ramiona i wyciągnął z wody. Na ziemi zaczęłam się krztusić. Zobaczyłam, że chłopak w białej koszulce obejmuje mnie ramieniem i coś szepczę do ucha. Gdy już się otrząsnęłam po całym zdarzeniu, zobaczyłam, że chłopak, który mnie uratował i obejmował to Niall. Odepchnęłam go od siebie.
-Lena, to nie ja...-rzekł blondyn.
-Odwal się- powiedziałam wkurzona- To ty mu na to pozwoliłeś!- krzyknęłam i wskazałam na bladego Harry'ego. Podeszał do zielonookiego i uderzyłam go w pierś.
-Dlaczego mnie wrzuciłeś do wody?!- krzyknęłam zirytowana.
-Ale ja nie wiedziałem...., to miał być żart- powiedział bezradnie.
-Żart?!- wrzasnęłam- Nie pomyślałeś o tym, że nie umiem pływać i mogę utonąć?! Gdzie ty w ogóle masz mózg?! Czy ty oszalałeś? Prawie przez ciebie utonęłam!!!- wrzasnęłam, popychając go z całej siły, tak, że upadł na ziemię. Spojrzał zdezorientowany na mnie i starał się przeprosić mnie swoimi pięknymi oczami. Tego to już za wiele. Nagle podeszła do niego Laurel i pomogła mu wstać.
-On nie chciał!- krzyknęła na mnie- Nic ci sie przecież nie stało!- krzyknęła i spojrzała na mnie pełnym zdenerwowania wzrokiem.
-Nie chciał?! Nic mi się nie stało?!- wrzasnęłam ze łzami w oczach- Ty suko! Ty zdziro! Co ty w ogóle wiesz?- zapytałam ją i popchnęłam ją tak, że upadła z hukiem na trawę.
-Ałaaa- załkała i spojrzała na swój łokieć- Czy ty oszalałaś. Nagle ktoś złapał mnie za ramiona.
-Lena, uspokój się- rzekł Niall- Oni zrobili źle, ale nie musisz nikogo popychać- powiedział spokojnie. Opuściłam zrezygnowana ręce i zaczęłam płakać.
-Już ciiii...- zaczął mnie pocieszać Niall, jednak zapomniał, że ja na to się nie nadawałam.
-Nie!- krzyknęłam, za razem płacząc- Odejdźcie wszyscy...- załkałam. Niall chciał mnie objąć, ale ja go odsunęłam i spojrzałam w oczy Harry'ego, który spoglądał na mnie wzrokiem pełnym smutku i wyrzutów sumienia- Myślałam, że jesteś inny- powiedziałam do niego,odwróciłam się na pięcie i odeszłam. nie obchodziło mnie czy skończyłam pracę, czy nie...., nieważne. Chciałam wracać do domu. Spojrzałam na zegarek i obliczyłam, że zostały mi jeszcze 3 godziny pracy, no cóż..., najwyżej będę zwolniona po pierwszym dniu pracy. Nie miałam zamiaru czekać na ciocię, która odwiezie mnie do domu, więc postanowiłam pójść na piechotę.
Czemu ja zawsze muszę dostawać cios prosto w serce, od osób, po których bym tego się nie spodziewała?
Jak widać życie nie raz próbuję cię otruć twoim jedzeniem...
________________________________________________________________________________
Spoglądałem jak Lena odchodzi. Byłem takim idiotą! Czemu ja to zrobiłem? Gdy tonęła..., moje życie nagle stanęło w miejscu, a łzy same napłynęły do moich oczu... Mogłem przecież ją zabić... Dziewczynę, która tak wiele skrywa, a zarazem potrzebuję pomocy. "Myślałam, że jesteś inny"- wspomniałem słowa Leny. Ja też tak myślałem.... Widocznie jeszcze muszę się wiele nauczyć o sobie i... uczuciach.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej wszystkim! Mam nadzieję, że rozdział ciekawy.
Teraz zaczynają się rozterki pomiędzy Harrym, a Niallem....
Biedna Lena... :(((
Za nie długo mam ferie, więc w drugim tygodniu ferii powinno pojawic się więcej rozdziałów.
Dzięki, że jesteście!!! :*****
Czytasz----------> komentuj
Dusia :888
P.S. Na górze znajduję się playlista. Możecie jej słuchać, gdy czytacie :*
Super super!! Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów :3
OdpowiedzUsuńAga
Popłakałam się :'( Bardzo, bardzo ciekawy rozdział!!! Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuń~Madzia
To takie ufsufsufs
OdpowiedzUsuńWtedy kiedy Harry ja dotknął to tak zaleciało motel 6 awww (wiem ze nie umiem się wysłowić)
I Niall tez jest taki słodki. I to jak on wyciągnął Lenę z wody. Ten uroczy blondyn uratował jej życie!
Jeśli Lena skończy z Harrym to ja zaklepuje Niall'a ( nie ma to jak zaklepywanie nieistniejących postaci)
Ogólnie rozdział świetny, wiele się się działo i nie mogę doczekać się następnego
Spk :DDDD poczekaj tylko jak sie pojawi Louis i Zayn :***
Usuń