wtorek, 24 lutego 2015

Rozdział 8

Rozdział 8- Zostaniemy przyjaciółmi?


              Mimo wrażeń dzisiejszej nocy, potrafiłam wstać. W czasie śniadania, ciotka przyniosła z piwnicy, wielkie wory serpentyn, kokardek, obrusów i krzeseł. Spojrzałam na nią zdziwiona, bo jak niby kobieta w tym wieku była w stanie przynieść tyle rzeczy... Ta Australia coraz bardziej mnie zadziwiała. 
              -Po co są te wszystkie ozdoby?- zapytałam i wskazałam na zapełniony stół.
              -Hmmm....- zaczęła- Już myślałam, że o to nie spytasz- rzekła, na co ja uniosłam brew- Co roku ludzie z pracy i z naszej okolicy, organizują imprezę na rozpoczęcie lata. W tym roku przypadła kolej na nas. Zabawa odbędzie się za dwa dni, dlatego też musisz mi pomóc- rzekła i wzięła się za rozpakowywanie gadżetów.
             -Dobrze..., po pracy wezmę się do pracy...-rzekłam- Musimy już ruszać- powiedziałam i zaczęłam ubierać trampki.
             -Dzisiaj jedynie ciebie zawiozę do parku, bo mam wolne, związku z przygotowaniami do imprezy. Jak skończysz pracę to do mnie zadzwoń, odbiorę ciebie- powiedziała i ruszyła do samochodu. Według mnie to nie sprawiedliwe, ze ona może mieć wolne, a ja nie... W końcu przyjechałam tu na wakacje, a nie żeby harować. Jednak wolałam się nie odzywać,aby nie spowodować kolejnej kłótni. Posłusznie wsiadłam do auta i ruszyłyśmy do pracy. Nagle w mojej kieszeni rozbrzmiał dzwonek telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz -"Mama". Odebrałam, a z drugiej strony odezwał się znajomy kobiecy głos.
            -Kochanie! Czemu do nas nie dzwonisz? Martwiliśmy się o ciebie...-rzekła przejęta.
            -Nic mi nie jest..., po prostu nie mam czasu żeby do was zadzwonić...-rzekłam. Tak naprawdę całkowicie o nich zapomniałam, ale nie miałam zamiaru jej tego mówić. 
            -No dobrze..., jak tam jest? Wszystko w porządku? Poznałaś kogoś? Nic ci nie jest?-zaczęła swój zestaw pytań.
            -Po kolei...-rozpoczęłam- Tutaj jest upalnie, u mnie w porządku, poznałam parę osób i nic mi nie jest- odpowiedziałam.
            -Oooo...- zaśmiała się-A kim są te nowo poznane osoby?-rzekła uradowana. O nie! Nie miałam zamiaru jej mówić o wszystkim, a na pewno nie o tym...
            -No..., yyyy....-zacięłam się- Taki chłopak Harry, Niall, dziewczyny..., Laurel i Sophie...-rzekłam, choć na prawdę tylko z Harry'm łączyły mnie jakiś wspólne (miłe i dziwne) przeżycia.
            -No..., no- zaczęła- Są przystojni?- zapytała.
            -Mamo!-krzyknęłam.
            -No dobrze, dobrze-zachichotała- Tata ciebie pozdrawia i Liam- powiedziała- Liam!- zawołała- Chcesz porozmawiać z siostrą?!-krzyknęła, a z oddali mogłam usłyszeć jakiś pomruk. Chwilę potem w słuchawce mogłam usłyszeć jego głos.
            -Hej, Lena- rzekł zmęczonym głosem.
            -Cześć- powiedziałam z niechęcią. Od razu przypomniała mi się nasza ostatnia rozmowa, która wcale dobrze się nie skończyła...
            -Co tam u ciebie?- zapytał.
           -Hmmm..., jakoś żyję-odpowiedziałam. Nie rozumiem go... Teraz udaję, że wszystko jest w porządku? Niestety, ja mam bardzo dobrą pamięć.
            -To dobrze...-westchnął- Powinnaś częściej do nas dzwonić. Rodzice bardzo się o ciebie martwią..., ja również, ale wiem, że dasz sobie radę- rzekł.
            -Tak..., a jak tam jest u ciebie?-zapytałam- Może znalazłeś sobie jakąś dziewczynę?- spytałam. Liam miał już 22 lata, a jeszcze nigdy nie widziałam go zakochanego.
             -Hahaha...-zaśmiał się- U mnie po staremu... Może u ciebie coś się zmieniło?- zapytał głosem, który zdradzał, że czegoś się obawiał.
             -Nieee..., wszystko jest na swoim miejscu- rzekłam. Nie wiem dlaczego w mojej głowie od razu pojawił się obraz rannego Harry'ego oraz kłótni z Niall'em.
             -To dobrze...-zaczął- Trzymaj się. Muszę już kończyć... Pamiętaj dzwonić częściej. Pa-pożegnał się. Rozłączyłam się i przytknęłam czoło do szyby. Nigdy nasza rozmowa nie była tak spięta jak teraz. Czułam, że coś przede mną ukrywa..., ale co? Schowałam telefon do kieszeni szortów i spojrzałam na ciocię, która kątem oka mi się przyglądała. Po chwili byliśmy już na miejscu. Gdy odpinałam pasy, Dorothy odezwała się do mnie spokojnym głosem.
             -Ja również wiem, że z Liam'em jest coś nie tak, ale chłopcy już tacy są... -rzekła i spojrzała mi głęboko w oczy- Musisz wiedzieć, że twój brat bardzo ciebie kocha, on oddał by wiele, żeby ciebie bronić. Za to ja wiem, że ty masz już trochę dosyć tej ochrony... Chcesz poczuć się bardziej wolna..., w końcu masz już 17 lat- powiedziała z uśmiechem i złapała mnie za ręke- Ślepa nie jestem i wiem również, że bardzo polubiłaś Harry'ego Styles'a, a Niall też o tobie rozmyśla. Tak więc dziewczyno, dokonuj takich decyzji, które będą najbardziej rozsądne... Ja w ciebie wierzę..., musisz bardziej się otworzyć na świat, aby ludzie zobaczyli co kryje się w środku- dodała życzliwie i puściła do mnie oczko. Byłam bardzo zdziwiona jej przemowa, dlatego pewnie na jakiś czas zabrało mi mowę, ale cóż, jak już zdążyłam zauważyć- Dorothy była specyficzną kobietą. Jednak, jej słowa zrobiły na mnie wrażenie i dotarły do mojego serca, z bardzo wyraźnym skutkiem.
             -Och...-zaczęłam niepewnie- Dziękuję...-rzekłam prawie szeptem. Ciocia uśmiechnęła się do mnie i pogładziła moja dłoń.
             -No dobrze..., idź, bo się spóźnisz do pracy. Zadzwoń, a ciebie odbiorę- powiedziała, a ja chwiejnym krokiem ruszyłam do kas, gdzie zawsze czekał na mnie chłopak o bujnych, lokowanych włosach i zielonych oczach.
              Gdy dotarłam na miejsce, nikogo nie było. Rozejrzałam się, ale nikogo nie dostrzegłam. Wtem ktoś złapał mnie za łokieć. Odwróciłam twarz, a przede mną stała uśmiechnięta Sophie.
              -Hej, słonko!-rzekła i się do mnie przytuliła. Włosy miała rozpuszczone, przez co opadały falami na jej ramiona.
              -Cześć..., yyyy..., wiesz gdzie jest Harry?-zapytałam zdziwiona. Sophie przestała mnie przytulać. Mogłam dostrzec przez chwilę na jej twarzy wyraz smutku, lecz po chwili znów sie do mnie uśmiechała i złapała mnie za nadgarstek, prowadząc do magazynów.
               -Dzisiaj Harry nie mógł przyjść do pracy... Ale nie martw się dzisiaj popracujesz ze mną- powiedziała z uśmiechem i zaprowadziła mnie do pomieszczenia, gdzie była sortownia ryb.
              -A co się z nim stało?- zapytałam, bo Harry wczoraj nic nie mówił, że go nie bedzie. Może musiał jechać do szpitala, po dzisiejszym incydencie...
              -Nie wiem... Powiedział jedynie, że go dzisiaj nie będzie. Jak przyjdzie, to go o to spytasz. Teraz musimy brać się do roboty- rzekła lekko zirytowana moim pytaniem. Więcej już się nie odzywałam.
               Najpierw wzięłyśmy się do sortowania ryb, co zajęło nam dwie godziny. Po czym wyszłyśmy z budynku,a Sophie powiedziała, ze za chwilę wróci, bo musi coś załatwić. Tak więc usiadłam na ławce i zamknęłam oczy delektując się chłodnym wietrzykiem, który pozwalał trochę odetchnąć. Po chwili, poczułam jak ktoś siada obok mnie.
                -Hej- odezwał się męski głos. Otworzyłam oczy i ujrzałam blondyna, który miał całą posiniaczoną twarz i w dwóch miejscach rozciętą wargę. Nad brwiami było widać świeże strupy, a na szyi sine ślady, które oznaczały, że ktoś musiał go próbować udusić.
                -Niall..., co ci się stało?- zapytałam z troską i dotknęłam jego policzka.
                -Nic..., szkoda, że dopiero teraz się mną przejmujesz...-rzekł smutno. Dostrzegłam w jego oczach łzy. nie mogłam wytrzymać i bez zastanowienia, przytuliłam go. Przez chwilę w ogóle się nie ruszał, ale potem objął mnie ramieniem  i odwzajemnił uścisk. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas, ale odsunęłam się od niego.
               -Kto ci to zrobił?- zapytałam przerażona.
               -Nie wiem..., nie widziałem napastnika...-rzekł i spoglądał na chodnik.
               -Musiałeś coś zapamiętać, lub przynajmniej zapamiętać- powiedziałam i próbowałam spojrzeć mu w oczy. Niall podniósł wzrok i spojrzał mi w oczy.
               -Usłyszałem jedynie męski głos...-zaczął.
              -Co powiedział...- zapytałam. Niall zaczął bawić się swoimi dłońmi i spuścił wzrok-No powiedz-poprosiłam.
             -Powiedział...-westchnął- Powiedział:" Masz ją zostawić gnojku. Trzymaj się od niej z daleka, a jeżeli nie, to tego pożałujesz...". Więcej nie pamiętam, bo straciłem przytomność i jakoś potem znalazłem się w swoim pokoju- rzekł ze smutkiem w głosie.
              -O kogo tej osobie chodziło?- zapytałam. Blondyn podniósł głowę i spojrzał mi smutno w oczy.
              -Nie wiesz?- zapytał, na co ja pokręciłam przecząco głową-Chodziło o ciebie- rzekł i zakrył twarz rękoma. Zamarłam... O co, do cholery chodziło? Komu zależało tak na mnie, żeby doprowadzić człowieka do takiego stopnia? Kto musiał być tak okrutny? Po wzroku chłopaka, mogłam się domyśleć, że wiedział kto jest napastnikiem, ale nie chciał mi powiedzieć.
              -Powiedz kto to zrobił- rzekłam bez ogródek.
              -Nie mogę...- załkał cicho chłopak- Nie mogę tego zrobić- powiedział łamiącym sie głosem.
              -Nie możesz..., ty musisz...-rzekłam i złapałam go za ramię.
              -Lena..., nie mogę ci tego zrobić... Załamiesz się... Ja ciebie nie chcę krzywdzić- szepnął.
             -Jak mi nie powiesz to dopiero wtedy się załamię... Błagam..., powiedz mi... Nikomu nie powiem- poprosiłam. Nie miałam pojęcia kim była ta osoba, ale widziałam, że Niall bardzo się tym przeraził.
              -Lena..., ja nie..- zaczął, ale ja pokręciłam głową. Spojrzał mi niepewnie w oczy.
              -To był Harry...- powiedział. Moje kolana się zatrzęsły. Wszystko składało się w jedną całość. Wczoraj Harry zareagował bardzo agresywnie, gdy kłóciłam się z Niall'em. Może jednak powinnam stanąć po stronie Niall'a? Ten kto powiedział, ze facetów nigdy nie można zrozumieć, miał całkowitą rację... jednak jak Harry mógł tak bardzo skrzywdzić blondyna. Rozumiem, ze kogoś można nie lubić, ale żeby od razu mu grozić i bić. To przekraczało wszelkie granice...
               -Posłuchasz go i nie będziesz się do mnie zbliżał?- zapytałam. szczerze nie chciałabym żeby tak zrobił, ale zrozumiałabym go jeśli nie chciałby mieć ze mną nic wspólnego...
               -Chyba sobie żartujesz- zaśmiał się- Nigdy tego nie zrobię... No chyba, ze ty będziesz tego chciała...- spojrzał na mnie i czekał na odpowiedź.
               -Oczywiście, ze chcę abyś przy mnie został... Nie wiem, czy będę w stanie rozmawiać z Harry'm. Jednak nie może robić takich rzeczy. To jest okrutne. Jednak ja nie jestem jego własnością, czy dziewczyną żeby decydował z kim się spotykam. Wszyscy chcą mnie kontrolować...- rzekłam bezradnie i spuściłam głowę. Niall złapał mnie za podbródek i spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami.
               -Nie smuć się...,  możemy zostać przyjaciółmi...., co ty na to?- zapytał i lekko się uśmiechnął. Nie miałam nic przeciwko, dlatego pokiwałam twierdząco głową i się uśmiechnęłam. Niall przytulił mnie i pocałował mnie w policzek, co do końca mi się nie podobało, bo Harry na pewno by się spytał czy mu na to pozwalam.... Lena!!! To nie jest Harry! Harry jest brutalny i nie powinnaś się z nim zadawać! Halo?! Dziewczyno, obudź się! Po chwili usłyszałam znajomy głos Sophie. Szybko z Niall'em odskoczyliśmy od siebie, a ja się zarumieniłam...
             -No, no... Ja zostawiam ciebie na chwilę, a ty już przytulasz się z facetami- powiedziała poważnie.
            -To nie tak...- zaczęłam się tłumaczyć.
             -Spokojnie..., ja żartowałam- zaśmiała się- Hej, Niall- rzekła i spojrzała na blondyna i od razu przybrała zmartwioną minę- Co ci się stało?- zapytała i mu się bardziej przyjrzała.
             -Oberwałem od Harry'ego- rzekł i spuścił wzrok. Spojrzałam na blondynkę, a ona tylko westchnęła i poklepała Niall'a po ramieniu.
             -Musimy wracać do pracy- rzekła do mnie. Obie pożegnałyśmy się z chłopakiem i ruszyłyśmy do kas.
             -Co mamy zamiar robić?-zapytałam.
             -Mam dla ciebie niespodziankę-powiedziała i mrugnęła do mnie. Uniosłam jedną brew i czekałam na rezultaty.
             -Wiem, że w domu czeka cię dużo pracy związku z przyjęciem, a Dorothy nigdy nie odpuszcza... Dlatego też puszczam ciebie dzisiaj wcześniej do domu. masz czas żeby ogarnąć wiele spraw i pomóc cioci oraz żeby przygotować się do imprezy z okazji rozpoczęcia wakacji- odrzekła z uśmiechem.
            -Jakiej imprezy?- zapytałam i spojrzałam na nią jak na idiotkę.
            -Ojej...-zaczęła i przewróciła oczami- Tutejsza młodzież organizuję nad oceanem, na plaży imprezę na powitanie lata. Jest tam alkohol, ognisko, fajerwerki, muzyka i fajni ludzie. Ja idę tam co roku.... Niestety zawsze sama. Chcę żebyś poszła ze mną-powiedziała z radością- Nie przyjmuję wymówek. Musisz się trochę rozerwać- rzekła i złapała mnie za dłonie- Proszę- zapiszczała i patrzała z litością w moje oczy.
            -No nie wiem.... Dawno nie byłam na żadnej zabawie. Nie umiem też tańczyć. Nikogo nie znam...- zaczęłam szukać wymówki.
             -Och!- fuknęła- Nie wykręcisz się. Tak w ogóle znasz mnie, Niall'a i Harry'ego, a to już coś- powiedziała z uśmiechem.
             -Tak w ogóle.... Nie wiem, czy chce znać Harry'ego- powiedziałam cicho. Sophie spojrzała na mnie ze smutkiem.
             -To przez to co powiedział Niall?- zapytała, a ja pokiwałam twierdząco głowa- Niall jest specyficzną osobą i nie podważam jego zdania, lecz znam Harry'ego jak nikt i jestem pewna, ze on tego nie zrobił- powiedział patrząc mi w oczy.
             -Ale przecież Niall mówił, że słyszał....-zaczęłam go bronić.
             -Tak, wiem....-szepnęła- On był już dość mocno pobity, dlatego mógł źle usłyszeć... Nie wiem co o tym, myśleć, ale na twoim miejscu nie winiłabym do końca Harry'ego. On nie jest zły... Na pewno nie pobiłby tak Niall'a... Bez względu na to jak na siebie patrzą i jak się do siebie odnoszą, są jak bracia. Znają się od urodzenia, dlatego tez nic by sobie nie zrobili... Owszem, dzieli ich wiele rzeczy, ale i wiele łączy.... Spróbuj stanąć po środku.... Ja zawsze musiałam to robić.Nie zawsze było łatwo...., ale dasz radę- powiedziała do mnie i złapała mnie za ramię.Spojrzałam na nią zdziwiona, ale nic nie mówiłam. Już nie wiedziałam kto ma rację...
           -Idź już do domu...- powiedziała i poszła. Nie zdążyłam się jej zapytać jak to wytłumaczy szefowej, ale byłam jej za to wdzięczna. Tak więc ruszyłam do wyjścia. Postanowiłam nie dzwonić do ciotki, żeby po mnie przyjechała, bo zadawałaby za dużo pytań.
            Gdy doszłam do domu, zobaczyłam jak ciocia rozstawia stoliki na ogródku. Gdy mnie zobaczyła, podeszła do mnie zdziwiona.
            -Czemu jesteś tak wcześnie?- zapytała.
            -Sophie pozwoliła mi wcześniej skończyć- odpowiedziałam- Powiedziała, że będę miała czas aby tobie pomóc i żeby uszykować się na jakaś imprezę na plaży- powiedziałam niepewnie.
            -Aaaa! Właśnie! Miałam ci się spytać czy, nie chciałabyś na nią pójść...- odrzekła.
            -No właśnie chciałabym...-zaczęłam.
             -To genialnie! Choć..., im szybciej zabierzemy się do pracy, tym szybciej skończymy...- rzekła i pociągnęła mnie na stół zapełniony serpentynami.
              Przez godzinę dmuchałam balony, potem zawieszałam je na sznurkach w ogrodzie. Następnie rozwijałam serpentyny, prasowałam obrusy i pomagałam ciotce w pieczeniu babeczek. Po wszystkim, Dorothy zrobiła nam lemoniadę i usiadłyśmy na sofie w salonie i delektowałyśmy się chłodem pomieszczenia. Po odpoczynku okazało się, że była już 5:30pm, dlatego też musiałam już się szykować. Poszłam do łazienki, umyłam się, uczesałam i ubrałam nową sukienkę, którą dostałam od mamy i taty. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze, gdy nagle rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Stał tam Niall wraz z Sophie. Gdy mnie zobaczył, uniusł brwi i się uśmiechnął.
             -Wyglądasz świetnie- powiedział i wszedł do środka.Sophie była ubrana granatowa sukienkę na ramiączkach, która podkreślała jej biust oraz miała przewiązaną opaskę na głowię. Wyglądała niesamowicie.
             -Niall, masz uważać na Lenę i jej pilnować. Nie spuszczaj jej z oczu- rzekła ciotka do chłopaka, który jedynie się uśmiechał.
             -Tak. Przy mnie będzie bezpieczna- rzekł blondyn i puścił do mnie oczko.
             -Ty Lena także bądź rozsądna- powiedziała do mnie ciocia.
              Po 10 minutach monologu Dorothy, w koncu mogłam wsiąść do auta Niall'a. Przez całą drogę chłopak puszczał jakieś znane utwory piosenek i śpiewał. Szczerze powiedziawszy, miał zabójczy głos. Dlatego też, gdy kazał mi coś zaśpiewać, cała się rumieniłam i nie wydawałam z siebie żadnego głosu.
             Gdy dojechaliśmy na miejsce, była już 7:00pm. Z daleka można było usłyszeć głośną muzykę i bawiących się ludzi.Sophie zaprowadziła nas na plażę,a Niall poszedł po picie. Rozglądałam się po tłumie, wtem Sophie szepnęła mi na ucho:
             -Idę z kimś potańczyć. Mam nadzieję, że ty zrobisz to samo- rzekła z uśmiechem i zniknęła w tłumie bawiących się ludzi. Przez chwile spoglądałam na tańczących ludzi, gdy nagle dostrzegłam bujną czuprynę kręconych włosów na uboczu. Z daleka mogłam dostrzec, ze był to Harry Style's.W momencie kiedy do niego się zbliżyłam, dostrzegłam, że całuję się z Laurel. Zatkało mnie...Nie wiedziałam, że oni są parą. Gdyby tak było, nigdy bym nie pozwoliła na to aby mnie pocałował w czoło. Wtem Harry zobaczył, że mu się przyglądał i momentalnie odepchnął od siebie dziewczynę, która z zaskoczenia pisnęła. Chłopak zaczął iść w moją stronę, nie miałam ochoty na rozmowę z nim, dlatego zaczęłam się wycofywać.  
             -Lena!-krzyknął za mną i złapał mnie za ramię. Próbowałam mu się wyrwać, ale był zbyt silny-To nie jest tak, jak myślisz...- zaczął mi się tłumaczyć.
             -Nie obchodzi mnie co robisz ze swoją dziewczyną- odpowiedziałam mu zirytowana.
             -Co?! To nie jest moja dziewczyna..., my tylko...- zaprzeczył.
             -Nie obchodzi mnie kim ona jest. Nie obchodzi mnie twoje życie, ani ty. Jedynie co mnie najbardziej wnerwia to fakt iż myślisz, że jestem twoją własnością!- krzyknęła, tak, że pare osób odwróciło się w nasza stronę.
             -Słucham? O co tobie chodzi? Ja tak wcale nie uważam... O czym ty mówisz?- zapytał.
             -Już nie udawaj niewiniątka!-wrzasnęłam i go popchnęłam- To ty pobiłeś Niall'a, tak, że prawie wylądował w szpitalu. Jak mogłeś się tak zachować?! nie jestem twoją własnością, ani twoją dziewczyną, żebyś mnie tak traktował!- fuknęłam na niego.
             -Pobiłam Niall'a?!- zapytał zdziwiony- Ja nikomu nie zrobiłem krzywdy, a na pewni nie Niall'owi! kto ci to powiedział?- zapytał wkurzony. Kątem oka zauważyłam, że cała plaża się nam przygląda.
             -On sam- powiedziałam bez ogródek. Nagle twarz zielonookiego przybrała czerwony kolor, a mięśnie się napięły. Ruszył w kierunku baru, przy którym stał blondyn. Mogłam się spodziewać, co się stanie.
             -Harry!-załkałam- Co ty robisz?!-krzyknęłam, ale on szedł dalej. Podszedł do niebieskookiego i szarpnął go za koszulkę, tak, że cały napój, który trzymał w dłoni wylał się na piasek,
              -Co ty do cholery, jej naopowiadałeś?!- krzyknął na niego.
              -Powiedziałem jej prawdę-syknął Harry'emu w twarz.
               -Prawdę?! Tylko, że ja znam inna wersję.... Chyba coś ci się w twojej główce pomieszało, że takie bzdury opowiadasz!- wydarł się wkurzony.
               -Naprawdę?! To ciekawe skąd wzięło mi się to na twarzy?! I ciekawe dlaczego, gdy ktoś okładał mnie pięściami, to słyszałem twój głos, który ostrzegał mnie żebym się nie zbliżał do Leny!- krzyknął.
               -Hmmmm...., sądzę, że ta osoba, która to zrobiła, musiała również na ciebie się nieźle wkurzyć- powiedział z gniewem.
               -To się jeszcze okaże- rzekł Niall i uderzył pięścią prosto w twarz Harry'ego. Z nosa szatyna popłynęła strużka krwi. Przez chwilę był lekko oszołomiony, ale zaraz potem uderzył w krocze blondyna. Niedługo po tym, oboje leżeli na piasku i okładali się pięściami. Raz Harry był na górze, a raz Niall. Wokół nich gromadziły się grupy gapiów i dopingujących. Wszystko działo się tak szybko.... Nie wiedziałam co mam robić.... Nagle dostrzegłam Sophie, która próbowała ich od siebie odciągnąć, ale to nic nie dawało. Dobiegłam do niej i starałam się w czymś zaradzić, ale na nic.
              -Harry!- krzyczałam- Przestań!-zapiszczałam- Niall!- poprosiłam- Błagam przestańcie!- krzyczałam, ale bez skutku. Miałam już dosyć ich ciągłych kłótni, groźnych spojrzeń, wzajemnego zniechęcenia i dziwnej chęci bronienia mnie. Nie wiedział już co mam zrobić... Obydwoje ciężko krwawili i byli cali posiniaczeni, lecz nie wyglądali jakby chcieli to przerwać. Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł..., trochę ryzykowny, ale jednak.
             -Harry!!!- krzyknęłam za razem proszącym o pomoc głosem, ale za równo stanowczym. Chłopak spojrzał na mnie, a ja w tym momencie zerwałam z siebie naszyjnik i wrzuciłam go do wody. W oczach obydwóch chłopaków pojawił się strach. Momentalnie wstali ziemi i zaczęli biec w moja stronę. Zdenerwowana całą bójką, ruszyłam do samochodu blondyna. Słyszałam jak mnie wołają, ale się nie odwracałam. Kiedy byłam już przy aucie, ktoś złapał mnie za ramię. Odwróciłam twarz i uderzyło mnie wielkie deja vu. Ujrzałam szatynkę, która miał ciemne oczy i poważny wyraz twarzy.
             -Powinnaś mieć to przy sobie- odrzekła głębokim głosem i wrzuciła mi do ręki naszyjnik. Gdy już miałam ją spytać o coś więcej, spojrzałam jej w oczy i nagle cały świat zawirował, a ja zaliczyłam spotkanie z ziemią i wszystko stało się czarne...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
              Zawołała mnie swoim proszącym o pomoc głosem i na chwilę przestałem okładanie twarzy Niall'a pięściami. Spojrzałem na nią, a ona wrzuciła wisiorek do oceanu. Od razu poczułem przeszywający ból całego ciała. Widocznie Niall także to zauważył, bo zamarł i razem ze mną ruszył w jej stronę. Niestety ona się odsunęła i pobiegła w stronę parkingu. Byliśmy bardzo osłabieni, dlatego jedyne na co było nas stać w tej chwili, było wołanie jej aby wróciła. Jednak ona nie reagowała. Czemu musiała być tak uparta i nieświadoma konsekwencji takiego czynu? Czemu ona o niczym nie wiedziała...
              Wtem zauważyłem, że zamarła przy samochodzie i chwilę później.....leżała nieprzytomna na ziemi. Mój cały świat się zatrzymał, serce przestało bić, a ja byłem juz przy niej i prosiłem aby się obudziła... Niestety..., nie reagowała....
___________________________________________________________________________________
Witam wszystkich! Przepraszam, że o tej porze dodaje post, ale cóż...nie miałam czasu żeby wcześniej go napisać...
Hmmm..., teraz daję wam nowe pytania. Kim była ta kobieta? Czemu Harry pobił Niall'a? Kto mówi prawdę?
Życzę miłego dnia (w moim przypadku nocy... :D) Dzięki, że jesteście!

Wasza Dusia :8

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon by S1K