Rozdział 3- Słoneczna Australia
Gdy wysiadłam z samolotu od razu rzucił mi się w oczy wielki napis na kartonie: Tutaj Lena!!! Spojrzałam ze zdziwieniem na machającą do mnie ciotkę i gdy tylko zeszłam ze schodów, ta podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła. Pachniała rybami, książkami i czymś co czułam po raz pierwszy i nie umiałam tego określić, ale był to ładny zapach.
-Kochanie! Jak ja długo ciebie nie widziałam.Jak tobie minęła podróż?- zapytała mnie z radością Dorothy.
-Taaak, raczej wszystko w porządku- odpowiedziałam niepewnie.Ciocia spojrzała się na mnie i lekko złapała mnie za ramię.
-Choć, zabiorę cię do twojego tymczasowego domu. Jesteś na pewno bardzo zmęczona. Na miejscu czeka już na ciebie czysta pościel i nowo wymalowany pokój- powiedziała z uśmiechem. Zaprowadziła mnie do swojego czerwonego Fiata Bravo i wskazała na miejsce pasażera, po czym włożyła samodzielnie wszystkie moje bagaże. Jak na kobietę w starszym wieku była bardzo silna, wysportowana i rześka. Pewnie liczyła sobie ok.60 lat, ale wyglądała na najwięcej 45 lat.
-Na pewno ci się tu spodoba. W końcu to jeden z piękniejszych kontynentów. W dodatku zamieszkasz w jednym z najbardziej urokliwych miejsc- rzekła z uśmiechem ciocia, która jak na mój gust zbyt dużo chwaliła się swoim miejscem zamieszkania. Lecz cóż, będę musiała to jakoś wytrzymać.
Ciocia całą drogę gadała o tym jak fajnie się tu mieszka oraz, że do życia tutaj nie będzie mi potrzebny żaden internet, bo jej dom znajduje się nieopodal plaży, przez co jestem wyraźnie zirytowana.
Potem, powiedziała mi coś o jakiejś tymczasowej pracy w parku wodnym, co mnie bardzo zaskoczyło, ale się nie odezwałam.Gdy minęłyśmy dom z dużym drzewem i dziećmi bawiącymi się w ogródku, za chwilę ciocia się zatrzymała i powiedziała, że jesteśmy na miejscu oraz, że zajmie się wszystkimi bagażami. Nie próbowałam jej pomóc, bo wyglądała na o wiele bardziej silniejszą ode mnie. Gdy otworzyła drzwi mieszkania ujrzałam długi korytarz, którym kazała mi pójść, aż doszłyśmy do salonu, który był czysty, lecz zawalony różnego rodzaju figurkami Maryi, Jezusa i tego typu rzeczami. Świetnie! Jeszcze okazało się, że jest wierząca! No, życie co jeszcze wymyślisz?!
- Tutaj jest salon, gdzie zawsze przyjmuję gości. Teraz chodź, pokażę tobie łazienkę, jadalnie, kuchnię, twój pokój i spiżarnię- odpowiedziała jakby była przewodniczką. Poszłam za nią najpierw do małej łazienki gdzie była tylko umywalka i toaleta. Następnie udałyśmy się do jasnej, przestrzennej i nowoczesnej kuchnio- jadalni, która swoim wyglądem wcale nie przypominała salonu..., była o wiele bardziej w moim stylu.Dalej poszłyśmy do jej skromnego pokoju wraz z łazienką, a następnie weszłyśmy po schodach na następny długi korytarz z wieloma obrazami krajobrazów, nieznanych mi osób i ZNÓW świętych. Pokazała mi łazienkę, która miała wszystkie możliwe wygody: wanna z hydro masażem, prysznic z radiem, bogato zdobiona toaleta i umywalka oraz cały zestaw białych ręczników. Kolejno pokazała mi rząd trzech pokoi do których zabroniła mi wchodzić. Trochę mnie to zaskoczyło, ale no cóż..., wolałam chyba nie wiedzieć co tam jest, może jakaś spiżarnia z śmierdzącymi rybami, kolejny pokój z wizerunkami przeróżnych świętych, lub coś jeszcze innego- po tej kobiecie można było się spodziewać wszystkiego!
-Proszę Leno, to jest twój pokój- otworzyła mi drzwi i pokazała machnięciem ręki, że mam wejść do środka. Pokój nie był duży, ale za to bardzo przytulny i wyglądał na zadbany. Po prawej stronie była szafa z rozsuwanymi drzwiami i małe biurko. Po lewej stało duże łózko z szafką nocną, a na przeciwko mnie znajdowało się dość duże okno, które wpuszczało dużo światła.
-Mam nadzieje, że będziesz się tutaj czuła jak w domu. Jasne - pomyślałam. Jak mam się niby tu czuć dobrze jeśli nikogo tu nie znam, ten dom to jakiś kościół, nie ma internetu, a ciotka do której przyjechałam śmierdzi rybami. Jak tu być szczęśliwym? Być może Dorothy jest sprawna fizycznie, ale na pewno nie umysłowo.
-Tak. Dziękuję- odpowiedziałam cicho - Czy, czy mogłabym się przebrać i odpocząć- zapytałam bo nie wiedziałam co mam powiedzieć gdyż ciotka cały czas się do mnie dziwnie uśmiechała. To jakaś psychopatka!
-U mmm. ., taaak! Oczywiści. Gdybyś czegoś potrzebowała to będę na dole- powiedziała i lekko się do mnie uśmiechnęła i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drewniane drzwi. Opadłam zmęczona na łózko i popatrzyłam na sufit, były tam namalowane bardzo starannie różne postacie, jedne starsze, drugie młodsze. Był to bardzo śliczny malunek, lecz postacie po prawej różniły się od tych po lewej, były ona bardziej mroczne, straszniejsze. Gdy bardziej przypatrzyłam się temu dziełu zauważyłam, że wszystkie postacie mają skrzydła- te straszne czarne, a te dobre białe. Naprawdę? Nawet tutaj są jakieś anioły? To już była przesada! Ten dom to jakaś bazylika. Obróciłam się na bok i podeszłam do mojej torby i wypakowałam wszystkie ubrania i inne rzeczy i schowałam je do szafy oraz na biurko. Następnie poszłam do łazienki aby nieco się odświeżyć po podróży. Gdy wróciłam do pokoju od razu położyłam się na łóżko i zaczęłam zastanawiać się co robi teraz mój brat, rodzice... Ciekawe, czy za mną tęsknią? Co teraz robią?
Gdy tak leżałam pomyślałam, że jednak nie jestem zbytnio zmęczona. Postanowiłam więc, że udam się na dół pooglądać tv (bo jak się okazało, jednak takie coś jest w tym budynku). Gdy zeszłam na dół i usiadłam na sofę w salonie i włączyłam telewizję, ciocia przeszła obok mnie is spojrzała się na mnie dziwnie, ale nic nie powiedziała- bardzo dobrze!!! Nagle podeszła do mnie z lemoniadą i słomką i położyła ją na stolik przede mną.
-Proszę- powiedziała- Taka jaką lubisz- rzekła i uśmiechnęła się do mnie ukazując rząd białych zębów. Spojrzałam się na nią spode łba zdziwiona.
-Skąd ciocia wiedziała, że ją lubię- spytałam i wskazałam na napój.
-No wiesz...-zaczęła- Zanim tu przyjechałaś musiałam się dowiedzieć parę rzeczy o tobie- rzekła, jakby nigdy nic.
-Ale kto powiedział- zapytałam całkowicie zaskoczona. Czy ona wiedziała wszystko o mnie? Wiedziała, że miałam zaburzenia psychiczne, że zostałam zgwałcona oraz , że nie radzę sobie z życiem? Kto mógł jej to wszystko powiedzieć? Kto tak bardzo mnie nienawidził.
-Liam...., twój brat- spojrzała na mnie niepewnie, a gdy zobaczyła mój przestraszony wzrok od razu dodała:
-Zrozum..., jemu bardzo zależało na tym abyś do mnie przyjechała, odpoczęła, zapomniała o wszystkim, poznała nowych ludzi i...-gdy miała mówić dalej, ja nie wytrzymałam i krzyknęłam:
-Co mam do cholery zrozumieć?! Zostałam tutaj wywieziona, do miejsca, które jest jakimś wielkim zadupiem, a ten dom....to jest jakaś porąbana świątynia! Mój brat wydał wszystkie moje tajemnice nie informując mnie o tym?! Czego ja niby nie rozumiem?! Chyba tego, że muszę spędzać wakacje u jakiejś starej i dziwnej ciotki!- wykrzyczałam jej wszystko w twarz. Nagle zauważyłam w jej oczach łzy. Czy ja ją tak bardzo uraziłam? Co się ze mną dzieje? Wcześniej taka nie byłam... Zakryłam twarz dłońmi i po policzku zaczęły spływać mi łzy. Naprawdę tego żałowałam...
-Prze..., prze..., przepraszam... ja, ja ja nie chciałam- załkałam i spojrzałam w oczy kobiety, które były smutne, ale można było w nich zobaczyć zrozumienie i współczucie.
-Dobrze dziecko. Ja rozumiem przez co przeszłaś i wiem, że jest tobie ciężko, ale ja naprawdę nie chcę ci zrobić krzywdę. Chciałabym tobie pomóc choć na chwilę o tym wszystkim zapomnieć- powiedziała i uśmiechnęła się lekko i objęła mnie lekko ramieniem i przytuliła. Poczułam się wtedy bardzo dziwnie...Biło od niej bezpieczeństwem i taką dobrocią. Chyba źle ją oceniłam. Spojrzała się na mnie wzrokiem matki i uśmiechnęła się do mnie.
-Wypij to- podała mi szklankę- Będzie ci trochę lepiej- wstała i gdy miała z powrotem wejść do kuchni, stanęła i powiedziała z uśmiechem.
-Aha. Zapomniałam ci powiedzieć, że za godzinę przyjdzie do nas chłopak, jest mniej więcej w twoim wieku. Malował twój sufit w pokoju. Jest naprawdę miły i.....przystojny- na to się uśmiechnęła- Nie musisz się go bać, ja akurat zadaje się z ludźmi, którzy nic tobie nie zrobią- rzekła- Nie bądź dla niego nie miła. Specjalnie chciał przyjść żeby ciebie poznać- po tym poszła z powrotem do kuchni. Świetnie! Moje szczęście jak widać mnie opuściło... Mam nadzieję, że będzie taki jak opisywała go Dorothy. Gdy w końcu zorientowałam się, że nic ciekawego nie leci w telewizji, udałam się do mojego pokoju. Spojrzałam ponownie na sufit i ciężko westchnęłam. Czy on jest tak samo bogobojny jak ciotka? Jeśli tak to naprawdę nieźle mi się trafiło. Rozczesałam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Nie chciałam się przed nikim stroić, ale tak czułam sie po prostu pewniej, zwłaszcza, że ostatnio mam wielkie wory pod oczami oraz suchą i bladą cerę. Gdy już miałam zakładać kolorowe kolczyki na uszy, zadzwonił dzwonek do drzwi, lekko się przestraszyłam, ale po cichu opuściła pokój i nadsłuchiwałam.
-Dzień dobry- powiedział męski głos- Czy już jest?- zapytał. Chyba chodziło o mnie... Matko!!!
-Ooo! Niall. Tak już jest... Lena, już nie musisz podsłuchiwać- powiedziała. Skąd ona niby o tym wiedziała? Jak na swój wiek pewnie miała dobry słuch... Ale musiała o tym mówić, przy nim? Jak widać tutaj ludzie są bardzo nie wychowani. Cała czerwona zeszłam ze schodów. Czułam się bardzo zawstydzona. Moje nogi ledwo co mnie utrzymywały w pozycji pionowej. Nagle ujrzałam uroczego i przystojnego blondyna..., nie.... On farbował włosy? Pod farbą można było dojrzeć, że jest szatynem. Był naprawdę przystojny..., był dość umięśniony i miał śliczne oczy. Gdy spojrzałam na jego usta zobaczyłam, że wszystkie jego białe ząbki są idealnie wyprostowane- pewnie nosił aparat.
-Hej- powiedział i uśmiechnął się do mnie- Jestem Niall- podał mi rękę.
-Cześć, Lena- rzekłam i podeszłam do niego podając mu rękę.
-Miło mi ciebie poznać- uśmiechnął się- Jak minęła tobie podróż?- zapytał.
-Yyyyyy...- zacięłam się- Raczej w porządku- odpowiedziałam skrępowana.
-Następnym razem bądź tak odważna i przyjdź, a nie podsłuchuj- przerwała ciotka. Czy ona naprawdę musiała mi to wypominać? Boże jaka ona jest nie wychowana!
-Ojjj. Na pewno była tylko ciekawa kto przyszedł- rzekł Niall- Przecież nie codziennie wyjeżdża się na drugi koniec świata, prawda?- zapytał po czym puścił do mnie oczko. Nie wiem dlaczego, ale naprawdę zaczęłam lubić tego chłopaka...Uśmiechnęłam się lekko do niego i powiedziałam niesłyszalnie "dzięki", na co on kiwnął do mnie i się zaśmiał. Ciocia lekko westchnęła i zapytała Nialla, czy chce lemoniadę na co on zaprzeczył. Usiadł na sofie i zaprosił mnie abym także obok niego usiadła. Rozmawialiśmy między innymi o tym jak na razie podoba mi się w Australii, zapytał mnie także o wiele rzeczy dotyczących Wielkiej Brytanii, potem powiedział mi na ucho, że zawsze chciał tam pojechać, bo ma juz dosyć tego słonca. Parę razy nawet sie zaśmiałam na jego słowa. Był naprawdę miłym i otwartym człowiekiem, lecz gdy dochodziła już godzina 20 powiedział, że musi już iśc bo jeszcze musi załatwić parę spraw. Trochę się zasmuciłam, ale powiedział, że jutro na pewno się spotkamy, an co się uśmiechnęłam. Gdy juz wyszedł ciocia podeszła do mnie zadowolona.
-Miły prawda?- zapytała, na co ja jedynie pokiwałam twierdząco głową- Chcesz jechać ze mną do sklepu, zapomniałam kupić parę rzeczy- zapytał, na co ja się zgodziłam. Zawsze lubiłam patrzeć jak powoli słońce zbliża się ku zachodowi. Pięć minut później siedziałam już w aucie Dorothy.
-Proszę- wyciągnęła w moją stronę pieniądze- Kup sobie coś do jedzenia, jesteś chudziutka- powiedziała i zaczęła wyjeżdżać na ulice. Gdy chciałam zaprzeczyć i powiedzieć jej, że nie przyjmę tych pieniędzy, ta machnęła ręką, uciszając mnie. Cóż, nie miałam wyboru- musiałam je przyjąć. 10 minut później byłyśmy już na parkingu przed centrum handlowym. Gdy weszłyśmy do środka napotkałyśmy pełno ludzi szukających różnych towarów. Nagle ciocia złapała mnie za ramię i rzekła do mnie:
- Teraz możesz pójść rozejrzeć się po sklepie i coś sobie kupić, a ja załatwię i kupię swoje. Za 40 minut spotykamy się przy głównym wejściu, dobrze?- zapytała, na co ja przytaknęłam, a ona uśmiechnęła się do mnie i bezgłośnie powiedziała "uważaj na siebie", po czym poszła. Chwilę jeszcze tam stałam, a potem udałam się między półki zapchane różnego rodzaju chrupkami, chipsami i paluszkami. Rozglądałam się za moimi ulubionymi chrupkami, ale nigdzie ich nie widziałam. Nagle uderzyłam w coś wielkiego...
-Auuu!- pisnęłam. Spojrzałam w górę i zobaczyłam stojącego z rozłożonymi rękoma chłopaka. O Boże! On był mega przystojny! Miał szatynowe kręcone włosy, zielone, piękne oczy i piękne, pełne usta. Spojrzałam na podłogę, a tam porozrzucane zakupy chłopaka. Czy on nie miał oczu? Chyba powinien widzieć gdzie chodzi...
-Może byś tak czasem używał swoich oczu?- zapytałam zdziwiona. Skąd ja niby miałam odwagę coś takiego powiedzieć?
-Ja? To chyba ty powinnaś trochę uważać gdzie stawiasz nogi. To ty na mnie wpadłaś- powiedział chłopak swoim cudownym, ochrypłym głosem
-Słucham? Ja szukałam pewnej rzeczy, a to ty widziałeś gdzie idziesz- rzekłam i zaczęłam się naprawdę denerwować. Spojrzałam na niego i widziałam, że on także się wkurzył.
-Na twoim miejscu nie jadłbym tego gówna- rzekł i wskazał na półkę wypełnioną po brzegi nie zdrową żywnością- Będziesz gruba- powiedział z wyrzutem. Nie! tego to już było za wiele!
-Może i będę gruba, ale nie będę za to chamskim gnojkiem, który nawet nie umie przeprosić dziewczyny!- krzyknęłam zbulwersowana. Nagle wzrok chłopaka złagodniał, a z jego twarzy zniknęła wcześniejsza pewność.
-Przepraszam...., masz rację, sory- powiedział zawstydzony i zaczął zbierać swoje porozrzucane zakupy. Nie mogłam wytrzymać i pomogłam mu je pozbierać. Wtem natknęłam się na paczkę prezerwatyw, zrobiłam się cała czerwona i zawstydzona. Nieznajomy podniósł głowę i gdy zauważył że się rumienię zaśmiał się i wyciągnął swoją rękę abym dała opakowanie. Niepewnie dałam mu to co chciał i następnie podniosłam się szybko zawstydzona. Gdy odchodziłam lekko się do niego uśmiechnęłam, a on szepnął mi do ucha:
-Ślicznie wyglądasz jak się rumienisz- powiedział i uśmiechnął się, ukazując piękne zeby i coś co zaparło mi aż dech w piersi- cudowne dołeczki. Teraz jeszcze bardziej się zarumieniłam, a on wybuchł smiechem i odszedł rzucając mi na pożegnanie
-Do zobaczenia. I poszedł w stronę kas, znikając mi z oczy. Przytknęłam do twarzy zimne ręce i lekko się uśmiechnęłam. Co ja wyprawiałam! Pierwszy dzień na tym dziwnym i nieznanym kontynencie, a ja już poznałam dwóch mega przystojnych chłopaków! Nie wierzę! To jest szaleństwo, nawet jak dla mnie. W głowie nadal rozbrzmiewał mi jego głos "Ślicznie wyglądasz jak się rumienisz". O Matko! Ja szaleję! Lena, uspokój się! On miał prezerwatywy, pewnie teraz spieszy się na jakąś nockę z dziewczyną... O czym ty marzysz?- zapytałam sama siebie. Gdy zapłaciłam przy kasie, udałam się umówionego miejsca z ciocią, po 2 minutach ciocia była z powrotem i udałyśmy się do samochodu. A ja nadal nie mogłam zapomnieć o tajemniczym nieznajomym...
Wasza Dusia :8
-Taaak, raczej wszystko w porządku- odpowiedziałam niepewnie.Ciocia spojrzała się na mnie i lekko złapała mnie za ramię.
-Choć, zabiorę cię do twojego tymczasowego domu. Jesteś na pewno bardzo zmęczona. Na miejscu czeka już na ciebie czysta pościel i nowo wymalowany pokój- powiedziała z uśmiechem. Zaprowadziła mnie do swojego czerwonego Fiata Bravo i wskazała na miejsce pasażera, po czym włożyła samodzielnie wszystkie moje bagaże. Jak na kobietę w starszym wieku była bardzo silna, wysportowana i rześka. Pewnie liczyła sobie ok.60 lat, ale wyglądała na najwięcej 45 lat.
-Na pewno ci się tu spodoba. W końcu to jeden z piękniejszych kontynentów. W dodatku zamieszkasz w jednym z najbardziej urokliwych miejsc- rzekła z uśmiechem ciocia, która jak na mój gust zbyt dużo chwaliła się swoim miejscem zamieszkania. Lecz cóż, będę musiała to jakoś wytrzymać.
Ciocia całą drogę gadała o tym jak fajnie się tu mieszka oraz, że do życia tutaj nie będzie mi potrzebny żaden internet, bo jej dom znajduje się nieopodal plaży, przez co jestem wyraźnie zirytowana.
Potem, powiedziała mi coś o jakiejś tymczasowej pracy w parku wodnym, co mnie bardzo zaskoczyło, ale się nie odezwałam.Gdy minęłyśmy dom z dużym drzewem i dziećmi bawiącymi się w ogródku, za chwilę ciocia się zatrzymała i powiedziała, że jesteśmy na miejscu oraz, że zajmie się wszystkimi bagażami. Nie próbowałam jej pomóc, bo wyglądała na o wiele bardziej silniejszą ode mnie. Gdy otworzyła drzwi mieszkania ujrzałam długi korytarz, którym kazała mi pójść, aż doszłyśmy do salonu, który był czysty, lecz zawalony różnego rodzaju figurkami Maryi, Jezusa i tego typu rzeczami. Świetnie! Jeszcze okazało się, że jest wierząca! No, życie co jeszcze wymyślisz?!
- Tutaj jest salon, gdzie zawsze przyjmuję gości. Teraz chodź, pokażę tobie łazienkę, jadalnie, kuchnię, twój pokój i spiżarnię- odpowiedziała jakby była przewodniczką. Poszłam za nią najpierw do małej łazienki gdzie była tylko umywalka i toaleta. Następnie udałyśmy się do jasnej, przestrzennej i nowoczesnej kuchnio- jadalni, która swoim wyglądem wcale nie przypominała salonu..., była o wiele bardziej w moim stylu.Dalej poszłyśmy do jej skromnego pokoju wraz z łazienką, a następnie weszłyśmy po schodach na następny długi korytarz z wieloma obrazami krajobrazów, nieznanych mi osób i ZNÓW świętych. Pokazała mi łazienkę, która miała wszystkie możliwe wygody: wanna z hydro masażem, prysznic z radiem, bogato zdobiona toaleta i umywalka oraz cały zestaw białych ręczników. Kolejno pokazała mi rząd trzech pokoi do których zabroniła mi wchodzić. Trochę mnie to zaskoczyło, ale no cóż..., wolałam chyba nie wiedzieć co tam jest, może jakaś spiżarnia z śmierdzącymi rybami, kolejny pokój z wizerunkami przeróżnych świętych, lub coś jeszcze innego- po tej kobiecie można było się spodziewać wszystkiego!
-Proszę Leno, to jest twój pokój- otworzyła mi drzwi i pokazała machnięciem ręki, że mam wejść do środka. Pokój nie był duży, ale za to bardzo przytulny i wyglądał na zadbany. Po prawej stronie była szafa z rozsuwanymi drzwiami i małe biurko. Po lewej stało duże łózko z szafką nocną, a na przeciwko mnie znajdowało się dość duże okno, które wpuszczało dużo światła.
-Mam nadzieje, że będziesz się tutaj czuła jak w domu. Jasne - pomyślałam. Jak mam się niby tu czuć dobrze jeśli nikogo tu nie znam, ten dom to jakiś kościół, nie ma internetu, a ciotka do której przyjechałam śmierdzi rybami. Jak tu być szczęśliwym? Być może Dorothy jest sprawna fizycznie, ale na pewno nie umysłowo.
-Tak. Dziękuję- odpowiedziałam cicho - Czy, czy mogłabym się przebrać i odpocząć- zapytałam bo nie wiedziałam co mam powiedzieć gdyż ciotka cały czas się do mnie dziwnie uśmiechała. To jakaś psychopatka!
-U mmm. ., taaak! Oczywiści. Gdybyś czegoś potrzebowała to będę na dole- powiedziała i lekko się do mnie uśmiechnęła i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drewniane drzwi. Opadłam zmęczona na łózko i popatrzyłam na sufit, były tam namalowane bardzo starannie różne postacie, jedne starsze, drugie młodsze. Był to bardzo śliczny malunek, lecz postacie po prawej różniły się od tych po lewej, były ona bardziej mroczne, straszniejsze. Gdy bardziej przypatrzyłam się temu dziełu zauważyłam, że wszystkie postacie mają skrzydła- te straszne czarne, a te dobre białe. Naprawdę? Nawet tutaj są jakieś anioły? To już była przesada! Ten dom to jakaś bazylika. Obróciłam się na bok i podeszłam do mojej torby i wypakowałam wszystkie ubrania i inne rzeczy i schowałam je do szafy oraz na biurko. Następnie poszłam do łazienki aby nieco się odświeżyć po podróży. Gdy wróciłam do pokoju od razu położyłam się na łóżko i zaczęłam zastanawiać się co robi teraz mój brat, rodzice... Ciekawe, czy za mną tęsknią? Co teraz robią?
Gdy tak leżałam pomyślałam, że jednak nie jestem zbytnio zmęczona. Postanowiłam więc, że udam się na dół pooglądać tv (bo jak się okazało, jednak takie coś jest w tym budynku). Gdy zeszłam na dół i usiadłam na sofę w salonie i włączyłam telewizję, ciocia przeszła obok mnie is spojrzała się na mnie dziwnie, ale nic nie powiedziała- bardzo dobrze!!! Nagle podeszła do mnie z lemoniadą i słomką i położyła ją na stolik przede mną.
-Proszę- powiedziała- Taka jaką lubisz- rzekła i uśmiechnęła się do mnie ukazując rząd białych zębów. Spojrzałam się na nią spode łba zdziwiona.
-Skąd ciocia wiedziała, że ją lubię- spytałam i wskazałam na napój.
-No wiesz...-zaczęła- Zanim tu przyjechałaś musiałam się dowiedzieć parę rzeczy o tobie- rzekła, jakby nigdy nic.
-Ale kto powiedział- zapytałam całkowicie zaskoczona. Czy ona wiedziała wszystko o mnie? Wiedziała, że miałam zaburzenia psychiczne, że zostałam zgwałcona oraz , że nie radzę sobie z życiem? Kto mógł jej to wszystko powiedzieć? Kto tak bardzo mnie nienawidził.
-Liam...., twój brat- spojrzała na mnie niepewnie, a gdy zobaczyła mój przestraszony wzrok od razu dodała:
-Zrozum..., jemu bardzo zależało na tym abyś do mnie przyjechała, odpoczęła, zapomniała o wszystkim, poznała nowych ludzi i...-gdy miała mówić dalej, ja nie wytrzymałam i krzyknęłam:
-Co mam do cholery zrozumieć?! Zostałam tutaj wywieziona, do miejsca, które jest jakimś wielkim zadupiem, a ten dom....to jest jakaś porąbana świątynia! Mój brat wydał wszystkie moje tajemnice nie informując mnie o tym?! Czego ja niby nie rozumiem?! Chyba tego, że muszę spędzać wakacje u jakiejś starej i dziwnej ciotki!- wykrzyczałam jej wszystko w twarz. Nagle zauważyłam w jej oczach łzy. Czy ja ją tak bardzo uraziłam? Co się ze mną dzieje? Wcześniej taka nie byłam... Zakryłam twarz dłońmi i po policzku zaczęły spływać mi łzy. Naprawdę tego żałowałam...
-Prze..., prze..., przepraszam... ja, ja ja nie chciałam- załkałam i spojrzałam w oczy kobiety, które były smutne, ale można było w nich zobaczyć zrozumienie i współczucie.
-Dobrze dziecko. Ja rozumiem przez co przeszłaś i wiem, że jest tobie ciężko, ale ja naprawdę nie chcę ci zrobić krzywdę. Chciałabym tobie pomóc choć na chwilę o tym wszystkim zapomnieć- powiedziała i uśmiechnęła się lekko i objęła mnie lekko ramieniem i przytuliła. Poczułam się wtedy bardzo dziwnie...Biło od niej bezpieczeństwem i taką dobrocią. Chyba źle ją oceniłam. Spojrzała się na mnie wzrokiem matki i uśmiechnęła się do mnie.
-Wypij to- podała mi szklankę- Będzie ci trochę lepiej- wstała i gdy miała z powrotem wejść do kuchni, stanęła i powiedziała z uśmiechem.
-Aha. Zapomniałam ci powiedzieć, że za godzinę przyjdzie do nas chłopak, jest mniej więcej w twoim wieku. Malował twój sufit w pokoju. Jest naprawdę miły i.....przystojny- na to się uśmiechnęła- Nie musisz się go bać, ja akurat zadaje się z ludźmi, którzy nic tobie nie zrobią- rzekła- Nie bądź dla niego nie miła. Specjalnie chciał przyjść żeby ciebie poznać- po tym poszła z powrotem do kuchni. Świetnie! Moje szczęście jak widać mnie opuściło... Mam nadzieję, że będzie taki jak opisywała go Dorothy. Gdy w końcu zorientowałam się, że nic ciekawego nie leci w telewizji, udałam się do mojego pokoju. Spojrzałam ponownie na sufit i ciężko westchnęłam. Czy on jest tak samo bogobojny jak ciotka? Jeśli tak to naprawdę nieźle mi się trafiło. Rozczesałam włosy i nałożyłam lekki makijaż. Nie chciałam się przed nikim stroić, ale tak czułam sie po prostu pewniej, zwłaszcza, że ostatnio mam wielkie wory pod oczami oraz suchą i bladą cerę. Gdy już miałam zakładać kolorowe kolczyki na uszy, zadzwonił dzwonek do drzwi, lekko się przestraszyłam, ale po cichu opuściła pokój i nadsłuchiwałam.
-Dzień dobry- powiedział męski głos- Czy już jest?- zapytał. Chyba chodziło o mnie... Matko!!!
-Ooo! Niall. Tak już jest... Lena, już nie musisz podsłuchiwać- powiedziała. Skąd ona niby o tym wiedziała? Jak na swój wiek pewnie miała dobry słuch... Ale musiała o tym mówić, przy nim? Jak widać tutaj ludzie są bardzo nie wychowani. Cała czerwona zeszłam ze schodów. Czułam się bardzo zawstydzona. Moje nogi ledwo co mnie utrzymywały w pozycji pionowej. Nagle ujrzałam uroczego i przystojnego blondyna..., nie.... On farbował włosy? Pod farbą można było dojrzeć, że jest szatynem. Był naprawdę przystojny..., był dość umięśniony i miał śliczne oczy. Gdy spojrzałam na jego usta zobaczyłam, że wszystkie jego białe ząbki są idealnie wyprostowane- pewnie nosił aparat.
-Hej- powiedział i uśmiechnął się do mnie- Jestem Niall- podał mi rękę.
-Cześć, Lena- rzekłam i podeszłam do niego podając mu rękę.
-Miło mi ciebie poznać- uśmiechnął się- Jak minęła tobie podróż?- zapytał.
-Yyyyyy...- zacięłam się- Raczej w porządku- odpowiedziałam skrępowana.
-Następnym razem bądź tak odważna i przyjdź, a nie podsłuchuj- przerwała ciotka. Czy ona naprawdę musiała mi to wypominać? Boże jaka ona jest nie wychowana!
-Ojjj. Na pewno była tylko ciekawa kto przyszedł- rzekł Niall- Przecież nie codziennie wyjeżdża się na drugi koniec świata, prawda?- zapytał po czym puścił do mnie oczko. Nie wiem dlaczego, ale naprawdę zaczęłam lubić tego chłopaka...Uśmiechnęłam się lekko do niego i powiedziałam niesłyszalnie "dzięki", na co on kiwnął do mnie i się zaśmiał. Ciocia lekko westchnęła i zapytała Nialla, czy chce lemoniadę na co on zaprzeczył. Usiadł na sofie i zaprosił mnie abym także obok niego usiadła. Rozmawialiśmy między innymi o tym jak na razie podoba mi się w Australii, zapytał mnie także o wiele rzeczy dotyczących Wielkiej Brytanii, potem powiedział mi na ucho, że zawsze chciał tam pojechać, bo ma juz dosyć tego słonca. Parę razy nawet sie zaśmiałam na jego słowa. Był naprawdę miłym i otwartym człowiekiem, lecz gdy dochodziła już godzina 20 powiedział, że musi już iśc bo jeszcze musi załatwić parę spraw. Trochę się zasmuciłam, ale powiedział, że jutro na pewno się spotkamy, an co się uśmiechnęłam. Gdy juz wyszedł ciocia podeszła do mnie zadowolona.
-Miły prawda?- zapytała, na co ja jedynie pokiwałam twierdząco głową- Chcesz jechać ze mną do sklepu, zapomniałam kupić parę rzeczy- zapytał, na co ja się zgodziłam. Zawsze lubiłam patrzeć jak powoli słońce zbliża się ku zachodowi. Pięć minut później siedziałam już w aucie Dorothy.
-Proszę- wyciągnęła w moją stronę pieniądze- Kup sobie coś do jedzenia, jesteś chudziutka- powiedziała i zaczęła wyjeżdżać na ulice. Gdy chciałam zaprzeczyć i powiedzieć jej, że nie przyjmę tych pieniędzy, ta machnęła ręką, uciszając mnie. Cóż, nie miałam wyboru- musiałam je przyjąć. 10 minut później byłyśmy już na parkingu przed centrum handlowym. Gdy weszłyśmy do środka napotkałyśmy pełno ludzi szukających różnych towarów. Nagle ciocia złapała mnie za ramię i rzekła do mnie:
- Teraz możesz pójść rozejrzeć się po sklepie i coś sobie kupić, a ja załatwię i kupię swoje. Za 40 minut spotykamy się przy głównym wejściu, dobrze?- zapytała, na co ja przytaknęłam, a ona uśmiechnęła się do mnie i bezgłośnie powiedziała "uważaj na siebie", po czym poszła. Chwilę jeszcze tam stałam, a potem udałam się między półki zapchane różnego rodzaju chrupkami, chipsami i paluszkami. Rozglądałam się za moimi ulubionymi chrupkami, ale nigdzie ich nie widziałam. Nagle uderzyłam w coś wielkiego...
-Auuu!- pisnęłam. Spojrzałam w górę i zobaczyłam stojącego z rozłożonymi rękoma chłopaka. O Boże! On był mega przystojny! Miał szatynowe kręcone włosy, zielone, piękne oczy i piękne, pełne usta. Spojrzałam na podłogę, a tam porozrzucane zakupy chłopaka. Czy on nie miał oczu? Chyba powinien widzieć gdzie chodzi...
-Może byś tak czasem używał swoich oczu?- zapytałam zdziwiona. Skąd ja niby miałam odwagę coś takiego powiedzieć?
-Ja? To chyba ty powinnaś trochę uważać gdzie stawiasz nogi. To ty na mnie wpadłaś- powiedział chłopak swoim cudownym, ochrypłym głosem
-Słucham? Ja szukałam pewnej rzeczy, a to ty widziałeś gdzie idziesz- rzekłam i zaczęłam się naprawdę denerwować. Spojrzałam na niego i widziałam, że on także się wkurzył.
-Na twoim miejscu nie jadłbym tego gówna- rzekł i wskazał na półkę wypełnioną po brzegi nie zdrową żywnością- Będziesz gruba- powiedział z wyrzutem. Nie! tego to już było za wiele!
-Może i będę gruba, ale nie będę za to chamskim gnojkiem, który nawet nie umie przeprosić dziewczyny!- krzyknęłam zbulwersowana. Nagle wzrok chłopaka złagodniał, a z jego twarzy zniknęła wcześniejsza pewność.
-Przepraszam...., masz rację, sory- powiedział zawstydzony i zaczął zbierać swoje porozrzucane zakupy. Nie mogłam wytrzymać i pomogłam mu je pozbierać. Wtem natknęłam się na paczkę prezerwatyw, zrobiłam się cała czerwona i zawstydzona. Nieznajomy podniósł głowę i gdy zauważył że się rumienię zaśmiał się i wyciągnął swoją rękę abym dała opakowanie. Niepewnie dałam mu to co chciał i następnie podniosłam się szybko zawstydzona. Gdy odchodziłam lekko się do niego uśmiechnęłam, a on szepnął mi do ucha:
-Ślicznie wyglądasz jak się rumienisz- powiedział i uśmiechnął się, ukazując piękne zeby i coś co zaparło mi aż dech w piersi- cudowne dołeczki. Teraz jeszcze bardziej się zarumieniłam, a on wybuchł smiechem i odszedł rzucając mi na pożegnanie
-Do zobaczenia. I poszedł w stronę kas, znikając mi z oczy. Przytknęłam do twarzy zimne ręce i lekko się uśmiechnęłam. Co ja wyprawiałam! Pierwszy dzień na tym dziwnym i nieznanym kontynencie, a ja już poznałam dwóch mega przystojnych chłopaków! Nie wierzę! To jest szaleństwo, nawet jak dla mnie. W głowie nadal rozbrzmiewał mi jego głos "Ślicznie wyglądasz jak się rumienisz". O Matko! Ja szaleję! Lena, uspokój się! On miał prezerwatywy, pewnie teraz spieszy się na jakąś nockę z dziewczyną... O czym ty marzysz?- zapytałam sama siebie. Gdy zapłaciłam przy kasie, udałam się umówionego miejsca z ciocią, po 2 minutach ciocia była z powrotem i udałyśmy się do samochodu. A ja nadal nie mogłam zapomnieć o tajemniczym nieznajomym...
************
Gdy wyszedłem ze sklepu, uderzyło mnie ciepłe i morskie powietrze. Nie mogłem zapomnieć o tych rumieńcach nieznajomej dziewczyny. Czemu musiałem być takim dupkiem i zachować się tak chamsko? Spojrzałem na swój zegarek, była 21:15, powinienem być już u Kate ponad pół godziny temu. Ale jakoś mnie tam nie ciągnęło, nie miałem ochoty pierwszy raz od jakiś 5 miesięcy na spędzenie upojnej nocy u niej. Nie kiedy spotkałem tak niesamowitą i jakoś.....znajomą dziewczynę. Nie wyglądała na tutejszą, miała zbyt bladą cerę. Nigdy nie zapomnę jej uśmiechu oraz tych niewinnych rumieńców... Ale coś co nie daje mi spokoju to fakt, że skądś ją kojarzę... Tylko skąd? nie mam zielonego pojęcia, ale przypomina mi pewną osobę...osobę sprzed wielu lat.... Dziewczynę, która zapadła mi głęboko w pamięć....- nie to nie możliwe! Uspokój się! Przecież to jest... Wtem zadzwonił do mnie telefon, spojrzałem na wyświetlacz- Kate, jeszcze tego mi brakuje...
-Gdzie jesteś?- zapytała wyraźnie napalona-wiesz ile się już spóźniłeś?- zapytała z pretensją.
-Sory, dzisiaj się nie spotkamy- rzekłem pewnie.
-Ale jak to? Przecież zawsze...- zapytała ze zdziwieniem.
-Nie. Powiedziałem, że nie przyjdę! Przepraszam- rzekłem wkurzony. Czy ona musi być aż tak bardzo napalona? Nawet ja taki nie jestem, a to jest naprawdę dziwne...
-Ale...- rozłączyłem się z nią. Działała mi teraz na nerwy. Nie mogłem uwierzyć, że przez tą dziewczynie w sklepie odmówiłem seksu, z najlepsza dziewczyną w łóżku. Co ona mi zrobiła?
Chyba już wiem... Była kimś z mojej przeszłości, chyba poszukiwała miejsca w moim sercu. Była dziewczyną, którą moje serce najwidoczniej poszukuje...., lub już poszukiwało, ale w jakiś sposób mi uciekła...
Chyba już wiem... Była kimś z mojej przeszłości, chyba poszukiwała miejsca w moim sercu. Była dziewczyną, którą moje serce najwidoczniej poszukuje...., lub już poszukiwało, ale w jakiś sposób mi uciekła...
Bo tak naprawdę serce nie raz pamięta to, o czym rozum zdążył już dawno zapomnieć...
Tak powstają historię- te najpiękniejsze i za razem....tajemnicze...
___________________________________________________________________________________
Hej ludziska! Przepraszam, ze tak późno wstawiam, ale napisanie tego dużo mi zajęło!
Jestem tak zmęczona, że nie mam już siły na sprawdzanie tekstu. Przepraszam za wszelkie błędy!!! Mam nadzieję, że mi wybaczycie :***
Jestem wdzięczna wszystkim osobom, które czytają i za razem komentują. Proszę róbcie to cały czas- to daje mi siły do działania! A tak wgl. dzięki, że jestescie- może jest was niewielu- ale jednak!
Wasza Dusia :8
P.S. Zapraszam do zakładki : Bohaterowie. Znajdziecie tam zdjęcia wszystkich postaci... Do zobaczenia *_*
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńPaczka prezerwatyw>>>>>>>>
i wgl sdvuibvrebv
kocham <3
czekam na nn
~Agawa
ps. sorry że z anonima ale nie chce mi się przelogowywać na inne konto google.
Trochę seksualnego Harrego musi byc😀 😀
Usuń😀. Jestem mega aaaaa a! !!! Szczęśliwa, że ci się podoba😁
Jak zwykle supi i słodkie :))
OdpowiedzUsuń~Aga
Czekam na następny!!!
OdpowiedzUsuń~Madzia:)
SUPEER !!! Wreszcie akcja ! Na to czekałam...Z przyjemnością bd czytać dalej :**
OdpowiedzUsuń