Rozdział 18- ,,Powiem ci prawdę”
https://www.youtube.com/watch?v=1WpoKRnoPRU
https://www.youtube.com/watch?v=NywWB67Z7zQ&spfreload=10
***NOTKA POD ROZDZIAŁEM***
Uniosłam lekko głowę do góry i odchyliłam powieki. Rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam, że znajduje się w nieswoim pokoju. Przerażona szybko usiadłam, a obraz przed moimi oczami zawirował. Wszystko mi się przypomniało. Impreza, alkohol, bójka, Sophie, pamiętnik. Właśnie… pamiętnik. Rozejrzałam się dookoła siebie i zauważyłam, że leży na podłodze przy łóżku. Sięgnęłam po niego i ostrożnie wstałam. Podeszłam, do dużego lustra, w którym Sophia na pewno codziennie przynajmniej sto razy się przegląda. Rozszerzyłam oczy, a moje przerażenie było nie z tej ziemi. Wyglądałam okropnie! Włosy w nieładzie, całe w kołtunach, makijaż rozmazany na twarzy, oczy podpuchnięte, bluzka cała od alkoholu. Po prostu świetnie. Wzięłam z pobliskiej półki szczotkę i się rozczesałam, nie chcę, aby ludzie widzieli mnie w tym stanie W szczególności nie Harry… -Co? – zapytałam sama siebie w głowie -Nie… odpuść sobie Lena. Chwilę jeszcze poprawiałam się i starałam poprawić swój wygląd, lecz na próżno. Z tupnięciem odłożyłam szczotkę i usiadłam na łóżku. Musiałam się zastanowić co zrobić. Nie chciałam, aby ktokolwiek mnie zobaczył i wypominał mi, że jestem za młoda na alkohol, a pop drugie chciałam jak najszybciej dostać się do domu. Dlatego postanowiłam nie schodzić na dół i prawdopodobnie natrafić na Harry’ego i innych. Moim zadaniem było wymyślić co innego. Nagle wpadłam na dziwny i niebezpieczny pomysł, ale jak wtedy myślałam, skuteczny.
Podeszłam do okna i cicho je otworzyłam. Na zewnątrz padał deszcz i było chłodno… no cóż. Trochę poniżej znajdował się dach, a jeszcze dalej chodnik. Wystarczyło tylko wejść na daszek, a potem zeskoczyć na ziemię i już po wszystkim. Tak też zrobiłam.
Spięłam włosy, schowałam pamiętnik do tylnej kieszeni spodni i wzięłam pierwszą lepszą bluzę z pokoju dziewczyny. Pomyślałam, że ma tyle ubrań, więc jedna stara bluza nie zrobiłaby jej różnicy. Wyciągnęłam jedną nogę w stronę okna i dotknęłam nią dachówki dachu. Lekko się zachwiałam, ale w porę złapałam się framugi okna, zapomniałam, że w mojej krwi jeszcze był alkohol. Cóż… jak spadnę, to będzie problem. Bez zastanowienia wyjęłam drugą nogę i już teraz siedziałam na zewnątrz, na dachu domu. Ostrożnie ześlizgnęłam się w dół. Powoli robiłam krok po kroku. Byłam odwrócona plecami w stronę ulicy i skupiałam się na tym, aby nie spaść. W pewnym momencie poślizgnęłam się o mokrą dachówkę i prawie bym spadła, gdybym nie złapała się gałęzi drzewa, które rosło obok domu. Odetchnęłam z ulgą. Wtem usłyszałam za sobą gwizdanie. Szybko się odwróciłam i zauważyłam uśmiechniętego i stojącego z rękoma w kieszeniach Harry’ego. –Cudownie- pomyślałam. Głośno odetchnęłam. Byłam na niego wciąż wkurzona i nie miałam zamiaru go widzieć na oczy.
-Co ja chcę? -zaśmiał się -Wiesz, to nie ja próbuję zejść z dachu zamiast wyjść drzwiami, ani nie wypinam swojego seksownego tyłka- powiedział z uśmiechem. Zrobiłam się cała czerwona i szybko usiadłam na dachu, tak abym nie wypinała się w jego stronę.
-Yyy… nie chciałam Was budzić– odrzekłam i powoli zaczęłam się zsuwać z dachu. Czułam na sobie dokładne spojrzenie chłopaka, lecz postanowiłam to zignorować. Gdy byłam, już przy rynnie wystarczyło, abym tylko zeskoczyła na ziemię. Lekko się wychyliłam i przygryzłam, wargę szacując, czy nic mi się nie stanie. Ugięłam kolana i skoczyłam. Kiedy moje nogi dotknęły podłoża, zachwiałam się, ale od razu znalazłam się w ramionach Harry’ego.
-Już jesteś bezpieczna- odrzekł i spojrzał na mnie z rozbawieniem w oczach. Zarumieniłam się i odsunęłam od niego.
-Muszę już iść do domu- odrzekłam i zaczęłam iść w kierunku, którym jak sądziłam, był prawidłowy. Usłyszałam za sobą kaszlnięcie. Odwróciłam się i zauważyłam śmiejącego się zielonookiego.
-Wiesz, że to jest w drugą stronę? – zapytał.
-Tak- odpowiedziałam wkurzona. Czułam, jak pamiętnik gniecie mnie w pośladki.
Kiedy szłam, nie wiedziałam, kiedy będę na miejscu, bo nogi mnie nie miłosiernie bolały. Po chwili usłyszałam za sobą nadjeżdżający samochód, który się obok mnie zatrzymał. Spojrzałam w jego stronę i dostrzegłam czuprynę loków. No tak.
-Wsiadaj- rzekł Harry.
-Nie- powiedziałam pewnie, mimo że tak się nie czułam.
-Dlaczego? – zapytał, unosząc jedną brew.
-Bo… jesteś pijany- szybko odrzekłam. Chłopak tylko lekko pokręcił głowa i się ponownie uśmiechnął.
-Oto się nie martw- odpowiedział. -Przecież wiem, że ledwie idziesz. Wsiadaj- rzekł.
-Myślisz, że mnie tym udobruchasz? – zapytałam z gniewem. – Jakieś niewyjaśnione rzeczy dzieją się wokół mnie, a ja nie wiem, o co chodzi! – krzyknęłam już naprawdę wkurzona. – Parę razy ktoś chciał mnie zabić, zostałam dwa razy zgwałcona, poznaje jakichś ludzi, którzy są raz dla mnie mili, a potem od razu bija się o to, że ktoś coś mi powiedział lub się do mnie zbliżył. Czy to jest normalne, Harry? – zapytałam, a po policzkach poczułam spływające łzy. – nie mów mi, że nic się nie dzieje, bo tak nie jest. Nikt mi nie mówi, co się dzieje, a każdy coś ukrywa. Myślisz, że tego nie widzę, Styles? – spytałam się i ujrzałam ból kryjący się na twarzy Harry’ego. Pokręciłam lekko głową– Postanowiłam, że jutro jadę z powrotem do domu. Tutaj nie pasuje. Rodzice mieli rację, aby mnie stąd zabrać– rzekłam i odeszłam.
-Nie możesz tego zrobić! – krzyknął w moją stronę chłopak i poczułam, jak biegnie w moją stronę i łapie mnie za rękę. -Nie mogę pozwolić Ci odjechać. Tutaj mogę Cię przynajmniej chronić, tam nie- powiedział.
-Przed czym? – zapytałam. Niestety zauważyłam w jego oczach rezygnację i wiedziałam, że mi nic nie powie. -Harry wiesz, że nie możesz mnie chronić przed czymś, o czym nie mam zielonego pojęcia, prawda? Zdajesz sobie sprawę? – zapytałam i spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich wahanie i strach.
-Co, jeśli prawda Ciebie przerazi? – zapytał mnie. Zdziwiło mnie to pytanie.
-Wtedy mnie uratujesz- rzekłam pewnie. Patrzałam z upartością w jego oczy, które były połączeniem przeróżnych odcieni zieleni. Czułam na swoim ciele przyjemne dreszcze, kiedy moje ciało dotykało jego. Mogłam poczuć zapach jego perfum, ubrań… wszystkiego, co sprawiało, że naprawdę czułam się bezpieczna. Widziałam jego usta, pełne, czerwone. Był tak blisko mnie, a zarazem bardzo daleko. Nie znałam jego świata, tajemnic jego życia, ale chciałam je poznać.
-W porządku- szepnął, wyrywając mnie zza moich myśli. – Powiem Ci wszystko, co przed Tobą ukrywam. Spotkajmy się dzisiaj o 20.00. Przyjadę po Ciebie i pójdziemy do restauracji- rzekł i czekał na moją reakcję. O mało co nie rzuciłam mu się z radości na szyję, że w końcu dowiem się, o co chodzi, ale się powstrzymałam i tylko pokiwałam głową.
-Dobrze- rzekłam i się uśmiechnęłam- Teraz możesz mnie powieść do domu- szepnęłam z uśmiechem, na co on tylko się zaśmiał i poprowadził mnie do samochodu. Zanim wsiadłam, do pojazdu sprawdziłam, czy w całym zamieszaniu nie zgubiłam własności Laurel, na szczęście był on schowany głęboko w kieszeni spodenek i przykryty jej bluzą. Jechaliśmy w ciszy, gdy nagle ją głos Harry’ego.
-Ładnie Ci w tej bluzie- powiedział, patrząc na mnie przez lusterko.
Dzięki- powiedziałam, uśmiechając się– Pewnie podoba Ci się, bo to jest własność Laurel. Spokojnie oddam jej- rzekłam zgryźliwie. Chłopak chciał już coś powiedzieć, ale ja mu przerwałam:
-Nie ważne, Harry. Więcej już nie rozmawialiśmy. Kiedy dojechaliśmy, na miejsce wysiadłam z auta i udałam się do domu.
-Będę o 20:00– krzyknął za mną loczek, a ja tylko odkrzyknęłam szybkie „Okey” i weszłam do domu. Zastałam prasującą ubrania ciocię, która, gdy mnie zauważyła szybko do mnie podbiegła.
-Lena, czy wszystko w porządku? – zapytała- Widziałam Twoją kartkę, ale nie wiedziałam, że można aż tak wyglądać po imprezie- powiedziała z uśmiechem, na co ja też się zaśmiałam i powiedziałam, że idę się umyć, a potem spać, bo padam z nóg. Dorothy tylko cos tam powiedziała o teenagekicks* i o tym, jakie to nieodpowiedzialne, a ja udałam się do łazienki.
Gdy się już ogarnęłam, poszłam do pokoju i rzuciłam się, na łózko od razu zasypiając.
------------------------------------------------------------------------------------
Obudził mnie dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na ekran i dostrzegłam przysłaną wiadomość. To Niall.
Lena, czy wszystko w porządku. Kiedy się
Obudziłem Cię i Harry’ego nie było, więc.
Mam nadzieję, że jesteś z nim. Proszę, napisz.
Martwię się o Ciebie.
N
Głęboko odetchnęłam i odpisałam mu szybkie „Jest w porządku”. Sięgnęłam po pamiętnik, który leżał na stoliku nocnym i go otworzyłam. Na pierwszej stronie było przyklejone jej zdjęcie, a dookoła narysowane serduszka.
-Fuj- powiedziałam sama do siebie. Przeglądałam dalej. Na kolejnych stronach było spisane jej całe życie, moment, kiedy poszła pierwszy raz do liceum, pierwszy pocałunek, wszystkie wyprawy po zakupy, jej kolejny seks. Były nawet wyklejone zdjęcia jej chłopaków, byłych, przyszłych. ten pamiętnik miał około 700 stron. Nawet nie mam pojęcia jak by łam go w stanie wcisnąć do kieszeni moich spodni. Zauważyłam na jednej ze stron pt. ” Mój przyszły chłopak/ mój obecny partner” wklejone zdjęcie Harry’ego.
-Kurwa! – krzyknęłam sama do siebie. Czyli to jednak prawda, że są razem. -Co za suka- pomyślałam.
Nie mogąc na to dłużej patrzeć, przerzuciłam dalej kartkę i to, co dalej zobaczyłam, wprowadziło mnie w szał. Zaczęłam uderzać rękoma o poduszkę, a następnie zaczęłam się w nią wydzierać. Kiedy już się uspokoiłam, spojrzałam ponownie na stronę i po raz kolejny przeczytałam nagłówek pt. „Najlepszy seks w MOIM ŻYCIU” zapisany pod datą, która była około tygodnia wcześniej. Byłam bardzo zdenerwowana. Czego on ode mnie chcę, jeśli jest z Laurel?
Przewróciłam do tyłu kartki i zaczęłam, czytać co było tam napisane, sądząc, że dostrzegę zboczone teksty, ale się zdziwiłam. Na jednej z nich było napisane:
,, [...] bardzo go kocham, ale on coś przede mną ukrywa”.
-Czyli nie tylko przede mną ma tajemnice- powiedziałam sama do siebie i czytałam dalej, przerzucając następne stronice.
„Dzisiaj to się stało. Zobaczyłam go. Nie był sam.
Razem z nim był ten gorący Louis i słodki Niall.
Podsłuchałam, jak rozmawiali o jakimś spotkaniu,
i dziewczynie o imieniu Elena. Nie wiem kto to, ale
słuchałam dalej. Potem ich rozmowa ucichła,
a gdy się wychyliłam, oni mnie dostrzegli.
Pisnęłam z przerażenia, a moje serce stanęło.
Wiesz, pamiętniku co mieli?
Skrzydła”.
-O kurwa- szepnęłam.
__________________________________________________________________________________
Witajcie!!!
Od razu z góry przepraszam za moją nieobecność. Nie mam na to żadnej wymówki, bo po prostu mi się nie chciało pisać, ale też nie miałam weny : '(
Nie wiem, czy powrócę znów do cotygodniowego pisania rozdziałów. Postaram się to zrobić, ale nie gwarantuje.
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i po tak długiej przerwie nie wyszłam z wprawy :D
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i po tak długiej przerwie nie wyszłam z wprawy :D
Proszę, Was KOMENTUJCIE!!! Chcę wiedzieć, czy ktokolwiek jest jeszcze ze mną :)
Wasza leniwa
Dudusia ;8